niedziela, 12 czerwca 2016

Wybór kremu do opalania.

Jak się bezpiecznie opalić

Jak się bezpiecznie opalać. 

Filtry UV. Co oznacza SPF? Krem do opalania z tlenkiem cynku.


Jak się opalać żeby się nie spalić, bezpieczne filtry do opalania, jak się opalać żeby nie schodziła skóra i nie mieć piegów. Opalanie się na słońcu w solarium. Opalac sie czy nie, krem do opalania z filtrm 50 30. Jak się opalać na brązowo. Bezpieczne opalanie. Krem z filtrem uv do twarzy, ciała, niemowląt. Blog domowe kosmetyki diy, opinie, recenzje forum. Przepis na krem z tlenkiem cynku dwutlenkiem tytanu.Ile dodać tlenku cynku do kremu do opalania.


Opalanie się uszkadza DNA komórek i prowadzi do ich mutacji genowych. W następstwie tego organizm  niszczy uszkodzone komórki, prowadząc je na drogę apoptozy czyli samobojstwa. Tak organizm broni się przed nowotworami i kolejnymi mutacjami, które zagrażałyby organizmowi. W wyniku tego skracają się nasze telomery, niszczeją włókna kolagenowe i elastynowe, tkanka łaczna. Kiedy dawka promieniowania jest zbyt duża naturalne mechanizmy obronne organizmu nie radzą sobie z naprawianiem uszkodzonego DNA i powstają dermatozy, przedwczesne starzenie skóry i nowotwory.

Opalanie się przebiega w kilku etapach:

  1. Po 20-30 minutach od rozpoczęcia opalania pojawia się stan zapalny skóry. Trwa średnio 2-3 dni, ale przy mocnej dawce promieniowania może trwać nawet 5-6 dni. Zazwyczaj szczyt zapalenia przypada w drugi dzień po opalaniu.
  2. Tworzy się nowa tkanka, proces ten zaczyna się już w trakcie fazy zapalanej. Jej tworzenie się kończy się po około 7 dniach od opalania.
  3. Jednocześnie następuje apoptoza porażonych komórek. Początek apoptozy zaczyna się w dniu drugim lub trzecim. Jej początek ma miejsce wtedy, gdy zapalenie i zaczerwienienie zaczyna się powoli zmniejszać.
  4. Po ok. 7 dniach stara skóra została już zastąpiona nowymi komórkami, odzyskiwanie zostaje zakończone.

Aby w procesie opalania nie spowodować szybszego starzenia skóry ważne jest, żeby używać antyoksydantów i filtrów przeciwsłonecznych. Ale wybór odpowiedniego filtra jest sprawą naprawdę trudną. Niestety nie ma filtrów przeciwsłonecznych, które byłyby idealne. Czasem pojawiają się nawet skrajne opinie, że filtry przeciwsłoneczne bardziej szkodzą niż ratują naszą skórę. Taka opinia jest przesadzona, ale żeby zrozumieć skąd aż tak skrajne podejście musimy dokładnie wiedzieć jak działają. Powinniśmy ich używać i świadomie wybrać najlepszy z nich, to znaczy taki, ktory przynosi więcej pożytku niż szkody.


Pułapki kosmetyków do opalania.



Pułapka nr 1. Zrozumieć SPF.

Większość z nas wybierając kosmetyk z SPFem myśli, że daje nam on ochronę przed pełnym zakresem promieniowania. A to nieprawda. Krzykliwe czcionki na opakowaniu dają nam to fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo nie wiemy, że SPF to UVB. Tylko UVB.

W poprzednim poście "Czy można opaić się przez szybę?"opisałam na czym polega to promieniowanie i jak działa na skórę. Żeby nie odgrzewać starych kotletów przypomnę skrótowo tylko, że intersują nas dziś nas dwa głównie typy promieniowania (pomijam UVC, światło widzialne, podczerwone):

UVB - odpowiada za pojawienie się opalenizny późnej, czyli tej trwałej. Odpowiada również za produkcję witaminy D, ale  jest glównym winowajcą raka skóry - odpowiada za to 10 tysięcy razy silniej niż UVA. .Efekty UVB są widoczne już po kilku godzinach (w postaci opalenizny).

UVA - odpowiada za pojawienie się rumienia wczesnego, które znika nawet już po kilkudziesięciu minutach. Odpowiada za przedwczesne starzenie skóry - degradację kolagenu i elastyny, pojawianie się trwałych przebarwień i wiotczenia skóry. UVA wywołuje znacznie mniejszą opaleniznę (niż UVB). Taki cichszy niszczyciel, można powiedzieć. Efekty UVA są widoczne po dłuższym czasie, po latach.

Wniosek. Jeśli zastosowalibyśmy krem z wysokim filtrem UVB a z słabym filtrem UVA to o wiele później się opalimy, więc będzie nam się wydawało, że bardzo dobrze ochroniliśmy skórę. Wydawało, bo dawka UVA, nadal dotrze do skóry przyspieszając jej starzenie. A nie wywoła tak widocznej opalenizny.


W jakim stopniu kosmetyki z SPFem chronią nas przed UVA.

SPF (Sun Protection Factor) określa stopień ochrony tylko przed promieniowaniem UVB. Ten parametr ujednolicony jest w większości krajów świata. Czasem  za granicą można spotkać skróty, które wywodzą się z tamtejszego języka jak niemiecki LSF ale cały czas określają to samo.
Co nam mówi SPF? Załóżmy, że jesteśmy w pełnym słońcu, a rumień pojawia się po 30 minutach. Stosując krem SPF2 czas pojawienia się zaczerwienienia wydłuży się 2-krotnie (pojawi się po godzinie), stosując SPF10 czas wydłuży się 10-krotnie (rumień pojawi się po 5 godzinach) itd.




Odczytanie z opakowania preparatu ochrony przed UVA już nie jest takie oczywiste. Ten aspekt nie jest znormalizowany i inaczej wygląda w różnych krajach. Inne normy i sposoby oznaczeń są w USA, inne w Japonii a już zupełnie inne u nas, czyli w UE. Sposoby oznaczania dawki UVA mogą wyglądać tak:

PPD - okreśa ile razy zmniejszyła się dawka UVA, która dotarła do skóry.
PPD 5 oznacza, że skóra przyjęła pięć razy mniej UVA niż gdyby była bez filtra.
PPD 10 oznacza, że skóra przyjęła dziesięć razy mniej UVA.

Kolejny sposób:
IPD - Określa ile procent ochrony przed UVA daje nam preparat.
IPD 15 mówi, że dotrze do nas o 15% mniej UVA.
IPD 25 mówi, że dotrrze o 25% mniej UVA.

W praktyce oznaczenia na preparatach w takiej formie rzadko spotykamy. Możemy zetknąć się za to z oznaczeniami obowiązkowymi w każdym z krajów. Mogą być to np. gwiazdki i plusiki.

Jak się opalić na brązowo, filtry.
Krem do opalania z filtrm 50 30.Bezpieczne filtry w kremie do opalania, krem z tlenkiem cynku.Jak się opalać żeby się nie spalić. Jak się opalać żeby nie schodziła skóra i nie mieć piegów. Opalanie się na słońcu w solarium. Jak się opalać na brązowo. Bezpieczne opalanie. Krem z filtrem uv do twarzy, . Blog domowe kosmetyki diy, opinie, recenzje forum. Przepis na krem z tlenkiem cynku dwutlenkiem tytanu.Ile dodać tlenku cynku do kremu do opalania.

Bezpieczne opalanie.Krem z filtrem

W  Unii Europejskiej więc i w Polsce jest zupelnie inny system wymagań. Zgodnie z rozporządzeniem każdy kosmetyk dopuszczony do obrotu musi zapewnić filtr UVA równy 1/3 deklarowanego faktora SPF. Oznacza to, że jeśli kupujemy filtr SPF15, to z automatu ochrona przed UVA powinna wynosić przynajmniej około 5. Nie znajdziemy więc oznaczeń gwiazdkowych, plusików czy konkretnej liczby ochrony. Najczęściej nie znajdziemy żadnej informacji na temat ochrony UVA na opakowaniu, jedynie znormalizowany znak:

Kremy do opalania z filtrem
Pułapka nr 2. Dawka kosmetyku.

Wartości SPF są wyliczane przy zalożeniu, że nakładamy preparat w ilości 2mg/cm2 skóry. Średnio na twarz byłoby to około 2,5 mililitra. To dość dużo. Przeprowadzono wywiad i okazalo się, że średnia ilość kosmetyku jaką nakładamy wynosi 0,5mg/cm2 do 1mg/cm2. Kosmetyki z filtrami zazwyczaj są tłuste, więc pewnie to jest powodem. Kiedy nakładamy mniej kremu niż jest zalecane to ochrona, jaką daje nam kosmetyk maleje mniej więcej wykładniczo, czyli w nieproporcjonalnym i  bardzo szybkim tempie.

Poniżej tabela, która pokazuje jak bardzo maleje stopień ochrony w momencie, kiedy nakładamy mniej preparatu. Używając SPF 30 w ilości połowy z zalecanej dawki tak naprawdę otrzymujemy ochronę SPF 5,5.

SPF2
mg/cm2
1.5
mg/cm2
1
mg/cm2
0.5
mg/cm2
221,71,41,2
442,82,01,4
884,82,81,7
15157,63,92,0
303012,85,52,3
505018,87,12,7
Tabela 1

Analogicznie nakładając większą porcję kosmetyku otrzymamy również nieproporcjonalnie (można powiedzieć "nadproporcjonalnie" ) wyższą ochronę. To samo obrazuje poniższy wykres:


Kremy z filtrem UV blog



Pułapka nr 3. SPF nie jest proporcjonalne.

Kolejne numery SPF nie dają proporcjonalnej ochrony. Wraz ze wzrostem numeru SPF otrzymujemy coraz mniejszą relatywnie ochronę. Obrazuje to wykres poniżej. Im bardziej linia staje się pozioma tym mniej zyskujemy wybierając wyższy SPF.

Jak się opalać żeby się nie spalić, jak się opalać żeby nie schodziła skóra i nie mieć piegów.Przepis na krem z tlenkiem cynku dwutlenkiem tytanu.Ile dodać tlenku cynku do kremu do opalania. Opalanie się na słońcu w solarium. Opalac sie czy nie, krem do opalania z filtrm 50 30. Jak się opalać na brązowo. Bezpieczne opalanie. Krem z filtrem uv do twarzy, ciała, niemowląt. Blog domowe kosmetyki diy, opinie, recenzje forum.

Jak się opalić bezpiecznie blog


Poniżej tabelaryczne przedstawienie ile promieniowania zatrzymuje każde SPF. Zwróćcie uwagę, że wraz z każdym wzrostem numeru niebieska linia coraz mniej się wydłuża.

SPF 2 zatrzymuje 50%
SPF 7 zatrzymuje 86%
Oznacza to, że zwiększając SPF o 5 jednostek dostaniemy 36% więcej ochrony.

SPF 25 zatrzymuje 96%
SPF 30 zatrzymuje 96,7%
Oznacza to, że zwiększając SPF o 5 jednostek tym razem dostaniemy tylko 0,7% więcej ochrony.
(odniesienie do 100%)

Krem z tlenkiem cynku blog

Dziś SPF 100 już nie kupimy, choć jeszcze ponad dziesięć lat temu nawet setki były dostępne w sprzedaży. Zabroniono takiego procederu, ponieważ im bardziej SPF idzie w górę tym mniejsza jest wyczuwalna różnica. Przy wysokich wartościach deklarowana dodatkowa ochrona nie była większa niż granica błędu pomiaru, a więc nie była wiarygodna a jedynie wprowadzała złudne poczucie bezpieczeństwa. Dziś maksymalne dopuszczalne oznaczenie na kremie przeciwsłonecznym to 50+. W Australii dopuszcza się maksymalnie 30+.
Początkowo rozporządzenie Unii miało również zakładać maksymalne dopuszczalne oznakowanie 30+, ale postanowiono zwiększyć zakres właśnie do 50+.

Rodzaje filtrów przeciwsłonecznych



Jednym z mechanizmów obronnych skóry jest wytwarzanie melaniny. Każdy z nas posiada melanocyty w warstwie podstawnej skóry czyli głęboko w skórze, u jej podstawy. Melanocyty to kómórki, które wytwrzają melaninę tj. barwnik, który odpowiada za opalony wygląd. Organizm wytwarza ją po to, żeby po pierwszym "szoku promiennym" ochronić nas przed kolejnymi dawkami promieniowania. Melanina pochłania zarówno promieniowanie UVA, UVB jak i światła widzialnego. Promieniowania UVA i UVB nasze oko nie widzi, my widzimy promieniowanie widzialne. Dlatego nasze oko odbiera  ciemnienie skóry po opalaniu - bo melanina pochłania też część światła widzialnego.


Bezpieczne opalanie się na słońcu


1. Szacuje się, że melanina ma niewielkie SPF, ok. 2-4, dlatego ograniczenie się do naturalnej ochrony jest niewystarczające.

2. Melanina ma działanie przeciwutleniające porównywalne do skuteczności witaminy E.

3. Hamuje też aktywność drobnoustrojów kolonizujących skórę.

4. Ilość melanocytów w poszczególnych okolicach ciała różni się. Najwięcej występuje w okolicy narządów płciowych (ponad 2000 na cm2 skóry), duża ich ilość znajduje się także w skórze policzków (około 1200-1300 na cm2).

5. Ludzie mający ciemniejszą karnację wcale nie posiadają znacząco większej liczby melanocytów. U nich melanocyty są po prostu aktywniejsze.

6. Osobom z jasną karnacją promieniowanie UV szkodzi bardziej, łatwiej o uszkodzenia skóry i wytwarzanych jest w skórze więcej wolnych rodników niż w skórze czarnej.

7. Filtry przeciwsłoneczne o wysokim SPF15 lub SPF 30 hamują fazę zapalną skóry i proces powstawania rumienia ale jak pokazały badania nie muszą hamować śmierci komórek w stopniu relatywnym do ochrony. Natomiast melanina produkowana przez np. niektóre szczepy bakterii hamowała indukowanią przez UVA apoptozę [18]. Tak więc przynajmniej w tym względzie pomimo niskiego SPF melanina może mieć większą wartosć zdrowotną od filtrów przeciwsłonecznych.

Filtry fizyczne (mineralne) vs. chemiczne. 



W kosmetykach przeciwsłonecznych można znaleźć dwie zasadniczo różniące się grupy filtrów:

1. Filtry chemiczne

Wnikają w głębsze wartw skóry i pochłaniają energię zamieniając ją w ciepło. Często możemy sobie z tego nie zdawać sprawy, ale stosując filtry chemiczne temperatura skóry może się podnosić, z tego względu filtry te nie są polecane przy cerze wrażliwej, naczynkowej czy atopowej. Filtry chemiczne są cały czas przedmiotami dyskusji na temat ich bezpieczeństwa. Główne powody to:

  • stabilność i toksyczność filtrów chemicznych.
    Nie w kremie, a na skórze w momencie, gdy pochłaniają UV. W momencie, kiedy pochłaniają energię kwantu promieniowania przechodzą w stan pobudzony i stają się niestabilne czyli reaktywne. To się dzieje zazwyczaj na naszej skórze. Nazywa się to foto-niestabilnością. Szacuje się, że rozpadać się może nawet do 40% tych cząsteczek. Część z nich powoduje wytwarzanie wolnych rodników a część powstawanie szkodliwych związków ubocznych, które  uszkadzają DNA komórek. Dotyczy to również filtrów dopuszczonych do użytku w kosmetykach. W UE też.
    Popularny składnik kosmetyków przeciwsłonecznych np. Avobenzone może się rozkładać o 50% już po 20 minutach od aplikacji.
    To dlatego często na opakowaniach kosmetyków przeciwsłonecznych producent pisze, że filtr powinniśmy nakładać np. co dwie godziny. Bo filtry przestają chronić skórę. O ile w przypadku filtrów mineralnych może być związane to z tym, że taki filtr może się zwyczajnie ścierać (np. o ręcznik na plaży) to w przypadku filtrów chemicznych jest to związane właśnie z niestabilnością tych cząsteczek i ich rozpadaniem.

  • przenikanie do organizmu.
    Wiele filtrów chemicznych w przeciwieństwie do mineralnych kumuluje się w tkance tłuszczowej i mleku matki. Oxybenzone to bardzo popularny filtr przeciwsłoneczny, który występuje w gotowych kosmetykach. Niestety bardzo dobrze przenika przez skórę do organizmu i krwioobiegu. Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia wykrył, że ten składnik występuje aż w 97% próbkach moczu badanych osób. W przypadku bexophenome-3 jest podobnie. Wykrywa się go w 96% próbkach moczu.

  • działanie estrogenne.
    Takie działanie może wywoływać 40-70% filtrów chemicznych stosowanych w różnych krajach. Związki te mogą naśladować działanie ludzkich estrogenów i powodować tym samym zachwianie układu hormonalnego organizmu. Podejrzewa się, że mogą nawet antagonizować działanie naturalnego estrogenu, który wytwarza nasz organizm. W badaniach (Krause, 2012) aż pięć z sześciu najczęściej stosowanych filtrów przeciwslonecznych wykazywało działanie proestrogenne, które mierzone było szybkością wzrostu proliferacji ludzkich komórek raka piersi. Podobne badania w co najmniej dwóch innych laboratoriach potwierdziły taką zależność.

  • Filtry chemiczne zazwyczaj działają w mniejszym zakresie niż filtry mineralne. Większość działa tylko na UVB, inne słabo na UVA. Dlatego kremy z filtami przeciwsłonecznymi są mieszaninami różnych filtrów chemicznych, bo jeden nie dałby nam wystarczającej ochrony. Zaskoczeniem okazało się to, że takie mieszanki wykazują synergizm w działaniu pseudoestrogennym na organizm. Oznacza to, że w mieszaniny różnych filtrów mają zwielokrotnione działanie proestrogenne w porównaniu ze stosowaniem dwóch filtrów z osobna.

    Porównanie spektrum ochrony. Filtry fizyczne vs. filtry mineralne.
    Najszersze spektrum ochrony daje tlenek cynku, bo chroni zarówno przed UVB jak UVA.
    Tlenek cynku filtr UV
    * Wykres schematycznie pokazuje przed jakimi długościami fal chronią poszczególne filtry - nie uwzględnia mocy, z jaką filtry nas chronią. Np. Avebenzone mocniej chroni przed promieniowaniem UVA niż tlenek cynku, ale nie chroni w ogóle przed promieniowaniem UVB.

    Tym bardziej powinny zrezygnować z kosmetyków z filtrami chemicznymi osoby o piersiach mastopatycznych, takich u których zdiagnozowano niezłośliwego lub złośliwego raka piersi lub taki występował w rodzinie, kobiety stosujące antykoncepcję hormonalną.  Częste używaanie tych filtrów niewskazane jest u kobiet w ciąży, bo kumulując się w organiźnie mogą wpływać na płód. Badany jest wpływ na słabszy rozwój lub niedorozwój organów płciowych u męskich potomków oraz ich późniejsza bezpłodność z czym może mogą mieć związek zaburzenia hormonalne będące następstwem używania filtrów chemicznych.

    Jak wykazała kontrola niemieckiej organizacji BUND połowa kosmetyków marek l’Oreal czy Beiersdorf zawierała substancje o działaniu hormonalnym.

  • działanie alergizujące i podrażniające.
    Wobec powyższych ten zarzut i tak wydaje się prawie niczym. Oktokrylen na przykład to kolejny filtr chemiczny, który wprowadzono na rynek z nadzieją, że będzie stabilizował inne filtry w kosmetyku tak, aby za szybko nie ulegały degradacji. I rzeczywiście, w jego obecności inne filtry chemiczne wydają się stabilniejsze, jednakże sam w sobie jest mocnym alergenem wywołującym pokrzywki i inne dermatozy. Tak jest z większością filtrów chemicznych.

Powinniśmy zatem mocno się zastanowić przed używaniem filtrów chemicznych. Najbardziej powinniśmy unikać: para-aminobenzoic acid (inaczej PABA), avobenzone parsol 1789, oxybezone,4-MBC, OMC. Filtry te mogą występować również pod innymi nazwami chemicznymi.
Są dwa filtry chemiczne, które zwróciły moją uwagę jako mniej szkodliwe, być może do przełknięcia w kosmetykach. Jak dowiem się więcej nt. tych filtrów (są dość nowe) i będą godne uwagi to o nich napiszę.


2. Filtry fizyczne (inaczej mineralne)

Do filtrów mineralnych (inaczej fizycznych) należą przede wszystkim tlenek cynku ZnO , dwutlenek tytanu TiO2. O tych najczęściej się mówi, ale filtrem mineralnym jest rownież tlenek żelaza, mika, krzemionka.

Działają na zupełnie innej zasadzie niż filtry chemiczne. Nie pochłaniają promieniowania stając się niestabilnymi cząstkami, one je absorbują i odbijają. Jak lustro. Unikamy dzięki temu szeregu reakcji chemicznych, jakie zachodzą w skórze. Innymi słowy: są fotostabilne (w większości, szczegóły niżej). Dzięki temu filtr taki łatwiej wcielić w formulację domowego kosmetyku, jest mniej reaktywny i zwyczajnie zdrowszy niż filtr chemiczny. Nie mają działania na układ hormonalny czlowieka, nie powodują podrażnień, są odpowiednie dla cer wrażliwych, naczynkowych i alergicznych.


Porównanie spektrum ochrony, jaką daje nam tlenek cynku i tlenek tytanu[4]

Krem do opalania diy blog
Wnioski z wykresu jeśli użyjemy dwutlenku tytanu (TiO2) w takim samym stężeniu jak tlenku cynku (ZnO).

Dwutlenek tytanu da nam lepszą ochronę przed UVB, natomiast ochrona przeciwko UVA maleje w bardzo szybkim tempie. Jeśli chcielibyśmy się "zdrowo opalić" czyli złapać lekką opaleniznę z jak najmniejszą szkodą dla urody to tutaj tego nie osiągniemy. Dwutlenek tytanu znacznie lepiej chroni skorę przed powstawaniem opalenizny, co związane jest z blokowaniem UVB. Słabo jednak chroni przed bardziej postarzającym UVA.

Tlenek cynku daje nam o wiele lepszą ochronę przed UVA i ta ochrona jest bardziej równomierna, bo poziom linii jest lepiej utrzymany. Chroni skórę w znacznie szerszym zakresie fal UVA. To te fale, które mocniej odpowiadają za powstawanie zmarszczek i degradację skóry.

Filtry mineralne są zdecydowanie zdrowszą wersją niż filtry chemiczne, których powinniśmy unikać, szczególnie w preparatach dla dzieci.
Mogłoby się więc wydawać, że filtry mineralne są remedium na wszystko. A jednak nie.

Filtry mineralne a przenikanie do krwioobiegu.



Toczy się ciągły spór o to czy tlenek cynku stosowany w kosmetykach ma działanie ogólnoustrojowe czy nie, a w związku z tym czy ma działanie mutagenne i genotoksyczne. To samo dotyczy dwutlenku tytanu. Przedmiotem sporu są przede wszystkim wersje nano. Podejrzewa się, że wersje bardzo-nisko-cząsteczkowe mogą przenikać głębiej do organizmu, choć problem ten nie dotyczy tylko tlenku cynku ale w ogóle wszystkich substancji o bardzo małych cząsteczkach. Wg niektórych badaczy cząsteczki tlenku cynku powyżej 30 nm nie wnikają głęboko w skórę i nie muszą być powodem do obaw.

Badania pokazują, że filtry fizyczne albo w ogole nie przenikają do organizmu, albo przenikają  w niewielkim stopniu. Inna metodologia badania, inna skóra, inny wynik. Badań pojawiło się do tej pory bardzo dużo i można wysnuć jeden wniosek: Należy zalożyć, że  tlenku cynku przenika do organizmu, ale najpewniej nie jest to porażająca dawka zagrażająca bezpieczeństwu.

Dane wskazują, że poziom penetracji mikronizowanego tlenku cynku i tak jest relatywnie mniejszy od filtrów chemicznych[11]. Lekką niekonsekwencją wydaje się to, że ustawy europejskie dopuszczają używanie  filtrów chemicznych, których szkodliwość wykazało wiele ośrodków badawczych, natomiast UE nie ujęła tutaj tlenku cynku.  Przenikalność do organizmu filtrów chemicznych:

oxybenzone przenika aż w 5-7%,
octocrylene 0,03-0,14%
erhylexyl methoxycinnamate 0,07-0,17%
erhylexyldimethyl PABA 0,09-0,2%

I kolejna sprawa, być może najbardziej uprzykrzająca świadomość korzystania z filtrów słonecznych. Pisałam, że filtry chemiczne pod wpływem światła powodują powstawanie wolnych rodników,które odpowiadają za szybszą apoptozę komórek, mogą nawet mieć wpływ na proces nowotworzenia. Tlenek cynku i dwutelek tytanu niestety również powodują wytwarzanie wolnych rodników. I nie ma tu mowy o pomyłce, niejeden niezależny ośrodek badawczy potwierdził te wnioski.

Większą ilość wolnych rodników wytwarzają wersje mikronizowane niż podstawowe. Prawdopodobnie tlenek cynku wytwarza mniej wolnych rodników niż dwutlenek tytanu.
Pocieszające jest to, iż dowiedziono, że liczba wolnych rodników i poziom uszkodzeń komórek po zastosowaniu tlenku cynku i dwutlenku tytanu jest niższy niż po naświetlaniu promieniami UV bez żadnej ochrony.

Światełkiem w tunelu jest tlenek cynku pokrywany powłokami silikonowymi, które powodują mniejszą reaktywność związku. Taka forma znacznie zmniejsza zdolność wytwarzania wolnych rodników. Niestety, nie widziałam takiego w sklepach z półproduktami kosmetycznymi. W kosmetykach gotowych ze względu na cenę też stosowany jest rzadko. Poza tym takie kombinacje są jeszcze względną nowością w świecie kosmetycznym. Wyprodukowanie kremu do opalania na bazie tlenku cynku czy dwutlenku tytanu jest droższe niż z filtrami chemicznymi, a co dopiero jeśli tlenek cynku zastosowano w powłoce.
Dlatego obowiązkowo należy używać antyoksydantów pod filtry UV aby zminimalizować to niekorzystne działanie.

Dlaczego tlenek cynku nie jest dopuszczony w Unii Europejskiej
Jako substancja promieniochronna, ale jest dopuszczona do użytku jako pigment


Temat jest intrygujący, ponieważ tlenek cynku - ani w formie podstawowej, ani w formie mikronizowanej nie jest dopuszczony w krajach Unii jako filtr UV. Zniknął z listy w grudniu 2014. Były dwa główne powody, dlaczego zdjęto tlenek cynku z tej listy:
a) obawy przed wnikaniem nanocząstek do organizmu
b) podejrzenie o genotoksyczność, klastogenność.

Po tym czasie wychodziło dużo badań, w zasadzie test gonił test, różne ośrodki dawały różne wyniki. Koniec końców wychodzi na to, że podejrzenia nie wzięły się znikąd, ale szkodliwe działanie wg komisji, cytuję "jest bez znaczenia dla zdrowia ludzkiego".

Ciekawe jest to, że tlenek cynku jest dopuszczony do stosowania, ale jako pigment (w stężeniu do 25%), więc stosować w kosmetykach można. Poza Unią Europejską w Stanach, Australii i innych tlenek cynku jest  najszerzej stosowanym filtrem. Jest dopuszczona do stosowania również forma mikro. Szczegónie chętnie stosowany jest w kosmetkach promieniochronnych dla dzieci. Ze względu na bardziej szkodliwe, hormonalne i alergizujące działanie filtrów chemicznych w miarę możliwości unika się stosowania ich w preparatach dziecięcych.

W postaci jonowej (mniej prawdopodobne, aby się rozpuszczał) mikronizowany tlenek cynku  może przenikać do organizmu na poziomie maksymalnie 0,03%. Są to wartości spekulacyjne, niepotwierdzone oficjalnie.[12] Większa część mikronizowanego tlenku cynku pokrywa warstwę złuszczających się komórek (tych martwych, których się pozbywamy stosjąc peelingi), a część przedostaje się do zewnętrznej części warstwy rogowej.

Badanie cytowane na portalu Komisji Europejskiej przeczy jakoby tlenek cynku przeniknął do głębszych żywych warstw skóry. Ani ten pokryty powłoką silikonową, ani ten zdyspergowany w caprylic/capric trigliceryde.

Europejski Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów niedawno, bo w listopadzie 2015r. wydał pozytywną opinię dla przyszłego zatwierdzenia tlenku cynku jako filtr UV, również mikronizowanego. Opinia komisji mówi, że narażenie na nanocząsteczki tlenku cynku daje dopuszczalny margines bezpieczeństwa i mu nie zagraża. Podkreślono, że  tlenek cynku powinien być dopuszczony jako filtr UV i wymagane jest dostosowanie poprzedniego rozporządzenia "do postępu technicznego i naukowego". Jedyną formą jaka ma nie być dopuszczona do użytku to forma aerozolu ze względu na obawy przed wdychaniem ZnO.

Opinia komisji jest pozytywna, więc wprowadzenie tlenku cynku jako substancji promieniochronnej jest w tej chwili rozważane w Unii. Pewnie tylko kwestią czasu jest, kiedy w ślad za innymi krajami ZnO zostanie dopuszczony w UE jako środek promieniochronny. Dopuszczony ma być w stężeniu do 25%, wersja makro i mikro.

Czy to coś zmienia. Wbrew rozporządzeniu i tak większość z nas, kręcących domowe kosmetyki, stosowala tlenek cynku jako filtr UV :)

Ile dodać tlenku cynku i dwutlenku tytanu w domowych kosmetykach



Aby określić ochronę, jaką uda nam się otrzymać możemy skorzystać z tabeli poniżej. Tabela jest przydatna do szacunkowego określenia ochrony, jaką nam zapewnią filtry. W praktyce często jest to zależne również od formy kosmetyku. Ten preparat, który ma przyczepniejsze podłoże dłużej zapewni nam ochronę. To przede wszystkim dlatego kosmetyki przeciwsloneczne są takie tłuste, po pierwsze z formuły wodnej drobinki szybciej by się ścierały, a po drugie miałyby większą zdolność do migracji cząstek.


Rodzaj filtraSPF
2-56-1112-19> 20
Tlenek cynku5%10%15%25%
Tlenek cynku 
mikronizowany
3%7,5%12%20%
Dwutlenek tytanu< 4%8%12%20%
Dwutlenek tytanu
mikronizowany
2%4%6%10%

Tabela 2

Pamiętajmy, że żaden filtr nie ochroni nas w 100% przed promieniowaniem. Taki faktor zwyczajnie nie istnieje, ale może to i dobrze. Lubimy popadać w skrajności a tak naprawdę mały ułamek promieniowania jest nam niezbędny do życia.


Jako ciekawostkę podrzucam wyniki testu dla konkretnych tj. 15-procentowych stężeń.
Przedstawia faktyczny poziom zmierzonego faktora UVA i UVB dla tlenku cynku i dwutlenku tytanu.

Tlenek cynku 15% - wyniki laboratoryjne

Ochrona UVB
(SPF)
Ochrona UVA   
(UVA-PF)
Stosunek UVA/UVBMaksymalna 
długość fali
15-20
9-11
0,7-0,8
370-372 nm
Tabela 3

Zauważcie, że Unia Europejska narzuca zachowanie ochrony przed UVA o wartości jedynie 1/3 czyli 0,33 SPFu. Tlenek cynku daje nam tutaj lepszą ochronę niż minialna wartość dopuszczana przez UE.



Dwutlenek tytanu 15% - wyniki laboratoryjne

Ochrona UVB
(SPF)
Ochrona UVA  
(UVA-PF)
Stosunek UVA/UVBMaksymalna 
długość fali
30-45
3-4
0,3-04
360-363 nm
Tabela 4

Jak potwierdza powyższy test  na 1% dwutlenku tytanu przypada pozion 2 do 3 SPF, czyli znacznie więcej niż dla tlenku cynku.
Ochrona przed promieniowaniem UVA jest dużo niższa niż w przypadku ZnO. Dla tlenku cynku UVA stanowiło mniej więcej połowę wartości SPF, natomiast dla tytanu UVA jest około dziesięciokrotnie niższy niż SPF.


Porady jak komponować krem z tlenkiem cynku i dwutlenkiem tytanu



  1. Jeśli wykonujemy krem typu olej-w-wodzie (czyli kropelki oleju zawieszone są w wodzie) np. korzystając z emulgatora GSC (Glyceryl Starate Citrate) lub MGS wówczas pH fazy wodnej nie powinno wynosić poniżej 7 (ewetualnie może wynosić między 6.5-7, jeśli krem nie będzie przechowywany miesiącami) ani powyżej 7,5.
  2. Jeśli wykonujemy krem na GSC, MGS albo innym emulgatorze o wysokim HLB zalecane jest dodać emulgatora 0,5-1,5% O/W (czyli o niskim HLB). To polepszy stabilność kremu.
  3. W praktyce lepiej pod względem stabilności spisują się kremy typu woda-w-oleju W/O , które niestety są zazwyczaj dużo tłustsze
  4. Dodatek małej ilości gumy ksantanowej 0,25% polepsza stabilność kremu przeciwsłonecznego i zapobiega migracji cząsteczek tlenku cynku
  5. Dodatek kwasu izostearynowego (isostearic acid) lub kwasu stearynowego pomaga zmniejszyć migrację cząsteczek, więc polepsza stabilność emulsji.
  6. Polecany jest dodatek chelatora. Nie musi być to duża ilość, wystarczy już nawet 0,2 do 0,5%.
  7. Ważne. Przy robieniu kremów z tlenkiem cynku należy bardzo uważać na wdychanie pyłu ZnO, ponieważ już niska dawka, która dostanie się do wewnątrz organizmu jest ogromnie szkodliwa. I przede wszystkim chronić przed dziećmi.

We wstępie  podkreślilam, że powinniśmy znaleźć taki filtr, który przynosi więcej pożytku niż szkody, dlatego że nie istnieje też taki, który byłby zupelnie "zdrowy". W świetle tego co napisałam najlepszym wyjściem jest stosowanie tlenku cynku lub tlenku cynku w mieszaninie z dwutlenkiem tytanu. Nie bez powodu  tlenek cynku jako jedyny jest dopuszczony w USA dla dzieci poniżej 6. miesiąca życia.

Nie napisałam o jeszcze jednym, nieformalnym rodzaju filtrów. Są nim antyoksydanty i związki roślinne. Nazywane są "aktywnymi filtrami" i uzupelniają działanie filtrów fizycznych i chemicznych. Tylko uzupełniają, ich działania nie uznaje się za mogące zastąpić inne filtry. O tym będzie następny, krótszy wpis.

Poprzedni powiązany artykuł:
kremy z filtrem UV SPFCzy można opalić się przez szybę?
Wstęp do opalania się.

Wyjaśnienie czym jest apoptoza
Przyczyny starzenia się skóry. Apoptoza.



Nie wyrażam zgody na kopiowanie i rozpowszechnianie zawartości publikacji mojego autorstwa (tekstu, zdjęć oraz filmów) bez mojej pisemnej zgody


Bibliografia:
1. Estrogenic activity of UV filter mixtures. University of Applied Sciences Northwestern Switzerland (FHNW), School of Life Sciences, Institute of Ecopreneurship,Gründenstrasse 40, CH-4132 Muttenz, Switzerland b University of Zürich, Institute of Plant Biology, Limnology, CH-8802 Kilchberg, Switzerland c Swiss Federal Institute of Technology (ETH), Department of Environmental Sciences, CH-8092 Zürich, Switzerland. Petra Y. Kunz , Karl Fent.
2. Estrogenic activity and reproductive effects of the UV-filter oxybenzone (2-hydroxy-4-methoxyphenyl-methanone) in fish. Coronado M, De Haro H, Deng X, Rempel MA, Lavado R, Schlenk D. Aquatic Toxicol. 90(3).2008.
3. Cameron GJ Hayden, Michael S Roberts, Heather AE Benson. Systemic absorption of sunscreen after topical application. The Lancet.1997
Clastogenicity, photo-clastogenicity or pseudo-photo-clastogenicity: Genotoxic effects of zinc oxide in the dark, in pre-irradiated or simultaneously irradiated Chinese hamster ovary cells
4. Inorganic UV filters. Eloísa Berbel ManaiaI; Renata Cristina Kiatkoski KaminskiII; Marcos Antonio CorrêaI; Leila Aparecida Chiavacci.Department of Drugs and Medicaments, Faculty of Pharmaceutical Sciences, São Paulo State University, UNESP IIDepartment of Physical-Chemistry, Institute of Chemistry, São Paulo State University, UNESP.
11. Human Skin Penetration of Sunscreen Nanoparticles: In-vitro Assessment of a Novel Micronized Zinc Oxide Formulation.Sheree E.Cross a Brian Innes, Michael S. Roberts,Takuya Tsuzuki,Terry A. Robertson,Paul McCormick. Therapeutics Research Unit, Southern Clinical Division, Department of Medicine, University of Queensland, Princess Alexandra Hospital. School of Biomedical Sciences, Curtin University of Technology, Bentley,Australia.
12.Two Sunscreens That May Prevent Peeling: A Case-Study. By Chanda Siddoo-Atwa. science20.com/cancer_science/two_sunscreens_may_prevent_peeling_casestudy-84909
12. Opinia Komisji Europejskiej http://ec.europa.eu/health/scientific_committees/opinions_layman/zinc-oxide/de/l-3/6.htm#0
13. Sunscreen enhancement of UV-induced reactive oxygen species in the skin. Kerry M. Hanson, Enrico Gratton, Christopher Bardeen. Department of Chemistry, University of California at Riverside, Riverside, Laboratory for Fluorescence Dynamics, Department of Bioengineering, University of California at Irvine, USA
14. Rozporządzenie Komisjii Unii Europejskiej listopad 2015 . http://data.consilium.europa.eu/doc/document/ST-14498-2015-INIT/pl/pdf Relative Penetration of Zinc Oxide and Zinc Ions into Human Skin after Application of Different Zinc Oxide Formulations
15. Imaging of zinc oxide nanoparticle penetration in human skin in vitro and in vivo. Journal of Biomedical Optics. Audrey Gierden Université Claude Bernard Lyon, Institut des Sciences Pharmaceutiques et Biologiques Lyon, France. Andrei V. Zvyagin, Xin Zhao, Macquarie University Department of Physics Centre of MQ Photonics Sydney, Australia
16. Comparative study of the cytotoxic and genotoxic potentials of zinc oxide and titanium dioxide nanoparticles. Maryam Khana, Alim Husain Naqvib, Masood Ahmad. Department of Biochemistry, Faculty of Life Sciences. Centre of Excellence in Materials Science (Nanomaterials), Department of Applied Physics, Z.H. College of Engineering & Technology, Aligarh Muslim University, Aligarh.
17. Mechanisms of nanotoxicity: Generation of reactive oxygen species. Peter P. Fu,, Qingsu Xia, Huey-Min Hwang, Paresh C. Ray,Hongtao Yu aNational Center for Toxicological Research, US Food and Drug Administration, Jefferson.Department of Biology, Jackson State University.
18. Sunscreen enhancement of UV-induced reactive oxygen species in the skin
19. Australian Goverment, Department of Health. Literature review on the safety of titanium dioxide and zinc oxide nanoparticles in sunscreens. Scientific review report.
20. Geng J, Tang W,Wan X, Zhou Q, Wang X-J, Shen P, Lei T-C, Chen X-D. Journal of the European Academy of Dermatology and Venereology 22(7): 852-858, 2008



93 komentarze:

  1. Świetny wpis w którym zawarłaś przeogromną ilość informacji. Właśnie czegoś takiego szukałam, wychwycenia toksycznosci filtrow.
    Zastanawiam się tylko kiedy cała blogsfera, która tak namiętnie wciera w siebie filtry nawet codziennie! i wszystkim je rekomenduje, zorientuje się, że to co robią wcale nie pomaga a szkodzi okrutnie. Światło słoneczne jest podstawą naszego życia, a dzięki witaminie D żyjemy można powiedzieć. Dlatego każdy powinien zbadać sobie jej poziom a juz zwlaszcza osoby które używają kremow przeciwslonecznych.
    Sama używam filtrów na twarz ale jedynie w słoneczny dzień, codziennie naromiast antyoksydanty. Nie opalam się ale wychodzac w lecie na zewnątrz nie nakladam filtrow na ciało. Wychodzę z założenia że każdy kiedyś się zestarzeje, a 3 zmarszki więcej są niczym w porównaniu z zatrutym organizem toksycznymi substancjami powodującymi mase chorób, w tym nowotwory.
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu, dziękuję. Wybór filtra i częstotliwość/stężenie, jakiego używamy jest jedną z najtrudniejszych decyzji kosmetycznych czy wręcz zdrowotnych. Ogólnie uważam, że filtry zdecydowanie należy stosować, ale tak jak mówisz nie widzę sensu stosowania filtrów 50+ przez pełny rok. Jaka wtedy ilość tych składników może się kumulować w organizmie po permamentnym stosowaniu różnej postaci skoncentrowanych filtrów? Większość badań to eksperymenty względnie krotkoterminowe. Trzeba znaleźć balans pomiędzy zagrożeniami bo w większości jesteśmy zbyt skrajne, albo przesadnie używamy wszystkich filtrów, jakie tylko możemy w najwyższych stężeniach, albo nie stosujemy ich w ogóle. Jeśli jestem na wakacjach, albo na dłużej wychodzę na zewnątrz, wtedy używam filtrow na całe ciało. Ale w zwykły szaracki dzień, kiedy w bezpośrednim słońcu jestem pewnie maksymalnie 20 minut (a chodzę głównie w spodniach), czyli pomiędzy wyjściem a przyjściem z pracy to również nie stosuję filtrów na ciało. Tylko na twarz i dekolt, bo tu skóra najszybciej ulega fotostarzeniu. Ale to decyzja każdej z nas, trzeba tylko zdawać sobie sprawę z plusów i minusów wybranej drogi.

      Usuń
  2. O dzięki Ci dobra kobieto!!! Właśnie się głowię nad wyborem filtru bo właśnie mi się kończy. Trafiłaś z wpisem idealnie :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. To znaczy, że lepiej, bezpieczniej używać "normalnego" tlenku cynku niż mikronizowanego?
    P.S Jesteś najlepsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdrowszym wyjściem byłby normalny tlenek cynku, najwięcej kontrowersji toczy się wokół wersji niskocząsteczkowych. Problem jest taki, że użycie zwykłego, nie-mikronizowanego tlenku cynku bardziej bieli skórę i w wysokim stężeniu brzydko się wygląda, jak mumia (mówię o twarzy). Natomiast w niższym stężeniu tlenek cynku optycznie wygładza koloryt cery, polepsza krycie na przykład podkladu. Jeśli kupiłabyś zwykłą werję tlenku cynku, to granulki są czasem tak zbite, że trzeba je porozgniatać w moździerzu albo łyżką na talerzu, bo miałabyś zbyt duże grudki w kremie. Jest po prostu niewygodny w użyciu, ale potencjalnie zdrowszy. Dlatego do twarzy używam wersji mikronizowanej, ale do ciała wersji zwykłej, choć wygląda gorzej.
      Dla ścisłości: nie ma 100% potwierdzenia, że tlenek cynku o zwykłej wielkości w formie jonowej nie przenika w jakimś stopniu. Ale jeśli nawet to w bardzo niewielkiej ilości znacznie mniejszej niż wersja niskocząsteczkowa.
      P.S. Dziękuję serdecznie :)

      Usuń
    2. Dziekuję za odpowiedź, miałam też na myśli (oprócz przenikalności) kwestię wolnych rodników, z tego co pisałaś wynika że mikronizowany tlenek powoduje ich więcej?

      Usuń
    3. Dokładnie tak. Wiele wskazuje na to że wersja mikronizowana i tlenku cynku i dwutlenku tytanu wytwarza więcej wolnych rodników.

      Usuń
  4. Jak w takim razie chronić sie promieniowaniem słonecznym? Jest jakas alternatywna chroniąca przed UVA, czy jedyne co pozostaje to "starzec się godnie" ale w zdrowiu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ostanich akapitach jest napisane. Chyba, ze chodzi Ci o produkt kupny, ale takich chyba nie ma.

      Usuń
    2. Temat filtrów wymaga gruntownego przemyślenia. Na dziś dzień nie ma filtra, który miałby tylko same zalety a prz tym długo,stabilnie i w pełnym spektrum chronił skórę.

      Myślę, że starzeć się godnie będziemy, kiedy w odpowiedni sposób będziemy chroniły skórę przed słońcem ale nie należy pozostawiać skóry własnemu losowi. Skóra pozostawiona bez ochrony wcale nie będzie zdrowsza niż z dobrze dobranym filtrem. Przecież nie chcemy raka skóry.
      Tak jak napisała Wanda - moim zdaniem najlepiej jest używać tlenku cynku albo tlenku cynku+dwutlenku tytanu (połączenie tych dwóch substancji daje szersze spektrum ochrony). Na dodatek warto zamiennie lub wspólnie z filtrami mineralnymi używać antyoksydantów, olejów i związki roślinne. Po pierwsze zneutralizują wolne rodniki wzbudzone przez te substancje, po drugie niektóre same w sobie mają własności fotoochronne. Ja sama wiedząc jak działają filtry chemiczne i jak są reaktywne musiałabym być przymuszona chyba siłą, żeby ich używać, bo wolę aż tak nie ryzykować.

      Nie chciałabym być źle zrozumiana. Absolutnie ten wpis nie miał na celu demonizowania używania filtrów. To, że w zasadzie przy każdym filtrze omówiłam jego wady oznacza po prostu to, że każdy z nich te wady ma. I to trzeba powiedzieć. Oczywiście mogłabym rzucić tylko, że należy używać filtrów mineralnych bo są lepsze niż chemiczne. Ale jeszcze lepiej jest, kiedy mamy świadomość dlaczego.

      Usuń
  5. Aporpo alternatywy sotosowania filtrów z tlenkiem cynku, co myslsiz o tym filtrze http://www.bioderma.pl/produkty/photoderm/mineral ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krem musi być bardzo tłusty bo jest to typowo olejowy preparat, takie są łatwiejsze pod względem technologicznym.
      Strzelam, że tlenku cynku jest tutaj na poziomie 20-25% a dwutlenku około 15% tym bardziej, że są to jedyne filtry występujące w kremie, a krem daje wysoką ochronę. Na pewno bieli skórę szczególnie w stężeniu wymaganym tj. 2mg/cm2 i pewnie mało kto nakłada wymaganą ilość w związku z czym ochrona znacznie maleje (patrz: tabela nr 1). Producent pisze, że krem nie zatyka porów co w takiej recepturze moim zdaniem jest niepotrzebną deklaracją, a wręcz przegięciem. Oleinian decylu (na pierwszym miejscu w składzie, więc jest go dużo), caprylic/capric triglyceride i w ogóle ciężka receptura - tutaj wcale nietrudno o zapchanie porów. Trochę wątpliwa wydaje się mi deklarowana wodoodporność kremu.
      Z pozytywnych stron to to, że krem rzeczywiście nie zawiera specjalnie szkodliwych substancji. Ani parabenów ani filtrów chemicznych ani parafiny, która jest kochana przez producentów olejków przeciwsłonecznych. Ten uproszczony skład to duży plus. Brak mi tu antyoksydantów, nie bardzo jest tu coś co mogłoby konkretnie hamować reakcje rodnikowe po wystawieniu na słońce, czy naprawiać tego skutki. Ta odrobina witaminy E to dodana jest pewnie głównie przed zapobiegnięciem jełczenia kremu, ale żeby się nie czepiać, to krem pod względem składu jest całkiem niezły, nie zawsze łatwo jest wrzucić wszystko do jednego wora. Do twarzy bym nie użyła bo bałabym się zapchania, ale do ciała powinien spełnić swoją rolę.

      Usuń
  6. Czy zamierzasz zamieścić przepis na filtr/krem z tlenkiem cynku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj tak, planuję zrobić przepis. Nie wiem, który najpierw, do ciała czy do twarzy. Jeszcze napiszę coś krotkiego o naturalnych aczkolwiek słabszych filtrach-antyoksydantach.

      Usuń
    2. Poproszę w pierwszej kolejności o ten do twarzy :)

      Usuń
    3. A więc będzie najpierw do twarzy :)

      Usuń
    4. Tak! Najpierw do twarzy prosimy :) Lukrecja

      Usuń
    5. I jeszcze żeby był na włóknach pomarańczy to byłoby idealnie :)

      Usuń
  7. NIe chcę wyjść na ignorantkę,ale skoro tlenek cynku ma takie dobre działanie przeciw UVA, to nie wystarczyłoby stosować pasty cynkowej z apteki ? Albo ewentualnie pudru bambusowego z biochemii urody ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, pytanie o pastę cynkową nazwałabym bardziej kreatywnym niż ignoranckim :) Pasta cynkowa sklada się zazwyczaj z 25% tlenku cynku, wazeliny i skrobii. Co za tym idzie nałożona na twarz na pewno by zapchała skórę głównie przez obecność wazeliny i pomimo tak treściwej konsystencji wysuszyłaby ją (tlenek cynku+skrobia). Pasta działa lekko bakteriobójczo i wysuszająco, przyspieszałaby trochę gojenie skóry (ale mniej niż d-panthenol na przykład), ale poza tym nie ma żadnych wartości odżywczych, nawilżających, aktywnych ani przeciwrodnikowych. Nałożona na całą twarz mogłaby źle wpłynąć na jej kondycję.
      Wracając do sedna Twojego pytania to tak, będzie chroniła przed promieniowaniem UV. Więc teoretycznie mogłaby być zastosowana jako preparat promieniochronny.
      Puder bambusowy zawiera przede wszystkim krzemionkę. Krzemionkę można kupić w wyizolowanej postaci, nie musi być to puder bambusowy. Ma własności chroniące przed UV, ale nie takie jak tlenek cynku. Poza tym mocno wysusza skórę, więc użyta iość nie zapewniałaby dobrej ochrony a za to mocno wysuszyłaby twarz. Ja często stosuję krzemionkę w lecie, ale tylko delikatnie oprószam podbródek i nos, bo to bardzo tłuste strefy mojej twarzy. Ale to są bardzo małe ilości, puder mocno wysusza skórę.

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź! W sumie zapytałam o puder bambusowy, bo ten na stornie biochemii ma w składzie właśnie tlenek cynku.

      Usuń
  8. "W badaniach (Krause, 2012) aż pięć z sześciu najczęściej stosowanych filtrów przeciwslonecznych wykazywało działanie proestrogenne, które mierzone było szybkością wzrostu proliferacji ludzkich komórek raka piersi." Rozumiem, ze te 5 na 6 filtrów, to chodziło Ci o te? - " Najbardziej powinniśmy unikać: para-aminobenzoic acid (inaczej PABA), avobenzone parsol 1789, oxybezone,4-MBC - 4- Methylbenzylidene Camphor, OMC - Etylhexyl Methoxycinnamate. Filtry te mogą występować również pod innymi nazwami chemicznymi."
    Kopiuję to, ponieważ wydawało mi się, że parasol nie jest filtrem przenikającym?
    Poza tym piszesz ogólnie, z tego co piszesz, to wszystkie filtry chemiczne sa niebezpieczne, a przecież nie wszystkie chemiczne są tymi przenikajacymi, może powinnaś to zaznaczyć? Filtry z la roche posay nie zawieraja w sobie filtrów przenikających.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj nie, to badanie, w którym 5/6 filtrów miało działanie proestrogenne dotyczy trzeciej pauzy, natomiast filtry, które wymieniłam znajdują się w nowym akapicie i są zakończeniem, bardziej puentą dla wszystkich trzech pauz. Masz rację, avobenzone (parsol 1789) nie jest filtrm przenikającym, przestrzegam przed nim z innego względu.
      Przenikalność filtrów do organizmu to jeden z najważniejszych aspektów wyboru filtrów, ale nie jedyny, na ktory powinniśmy zwrócić uwagę. Ich niekorzystne działanie nie musi dotyczyć całego organizmu.
      Avobenzone w dużej mierze ulega fotodegradacji. Jak napisałam rozkłada się dość szybko, spora jego część w ciągu pierwszej godziny od zetknięcia się z UV. Rozkładając się prowadzi do powstawania wolnych rodników i co więcej produkty jego rozkładu też są przyczyną powstawania wolnych rodników. Razem z benzophenone znajduje się w czołówce filtrów o działaniu fototoksycznym, czyli uwrażliwiającym komórki na promieniowanie, dlatego oczywistym jest podejrzenie, że ponadnormalnie może zwiększać prowadzenie komórek na drogę apoptozy. To tak bardziej od strony kosmetycznej czyli pod kątem starzenia się skóry, jej wiotczenia itd.
      Ale z drugiej strony jak słusznie zauważyłaś Avobenzone nie przenika do organizmu, przynajmniej nie w stopniu godnym uwagi, pod tym względem rzeczywiście jest bezpieczny i chwała mu za to, bo nie powinien zaburzać pracy całego organizmu. Czyli niechciane działanie zamyka się najprawdopodobniej na etapie skóry. I pod tym kątem jest lepszym filtrm niż pozostałe, które wymieniłam.
      Wymieniłam go jako filtr, na który powinniśmy uważać, bo jest zbyt niestabilny, zbyt krótko chroni, wytwarza wolne rodniki i uwrażliwia komórki na prommieniowanie w stopniu większym niż niejeden filtr chemiczny (nawet przenikający). W wielu miejscach w internecie można przeczytać, że avobenzone nie przenika do organizmu co jest prawdą i dlatego z miejsca wydaje się dobrym filtrem. Ale jestem zdania, że trzeba spojrzeć szerzej. Dlatego uważam, że nie warto go używać.
      Jeśli jednak masz już jakiś super i drogi krem na dzień, który chcesz mimo wszystko zużyć, to warto pomyśleć o użyciu koenzymu Q10, bo zwiększa fotostabilność avobenzone (bardziej nawet niż witamina C czy E). I często avobenzone występuje z dodatkiem oktokrylenu bo ten też zmniejsza jego degradację i to dość znacznie, więc chyba lepiej żeby w tym kremie był. Ale to połączenie może powodować podrażnienie i alergię.

      Spora, a nawet większa część produktów promieniochronnych la roche posay oparta jest na gotowej mieszance filtrów o nazwie Cell-Ox Shield. Pod tą nazwą nie kryje się nic innego jak mieszanka filtrów chemicznych: Avobenzone, Homosalate, Octisalate, Octocrylene i Oxybenzone. Filtry te możemy szeroko spotkać w innych kosmetykach, ale pod osobnymi nazwami własnymi, pewnie w innych proporcjach. Z tej mieszanki najbardziej obawiałabym się oxybenzone, który przenika do organizmu i wykazuje działanie hormonalne. Niepotrzebnie moim zdaniem dodali Cell-ox shield do na przykład Anthelios 50 mineral SPF50. Nazwa mogłaby sugerować, że tak wysoką ochronę uzyskano tylko za pomocą filtrów mineralnych (co w praktyce byłoby trudne). Być może la roche posay zawiera jakieś kosmetyki nie oparte na filtrach chemicznych, nie znam całej oferty. Ale myślę, że twierdzenie, że firma nie posiada filtrów przenikających jest zbytnim uogolnieniem, większość z tych składów, które obejrzałam jednak je posiada. Jakby nie patrzeć, to jednak plus dla nich, że nie opierają tych kosmetyków tylko i wyłącznie na filtrach chemicznych, ale podwindowują SPF i UVA-PF przynajmniej filtrami mineralnymi. W większości przypadków.

      Usuń
  9. A co myślisz o : http://mazidla.com/kategorie-poproduktow/filtry-uv/ekstrakt-nori-filtr-uva.html i o ich emulsji z tym że bez róży mirtu (zamiast niej większa ilość oleju jojoba): http://mazidla.com/receptariusz/96-emulsje-z-filtrami-uv/492-emulsja-ochronna-spf-30-30-g.html I co muslisz o podmianie emulgatora? (Mam klasyczną biobazę, oraz włókna pomarańćzy MGS i alkohol cetylowy?
    Ponadto na stronie biochemii urody polecano filtr Lirene jako zawierający filtry stabilne (ma w składzie dużo chemicznych i adnotację, by reaplikować co 2 godziny, dlatego zdziwiło mnie to) http://www.biochemiaurody.com/sklep/emulsja%20anty-UV.html Napisano tam jeszcze, że wykonanie w domowych warunkach skutecznego filtru o wysokiej ochronie nie jest możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym ja osobiście najbardziej obawiam się filtrów, które szybko się rozkładają (szybciej niż te 2h, bo co tyle czasu reaplikuję krem) i indukują powstawanie wolnych rodników. A czy zaaplkowanie serum antyoksydacyjnego z kwasem alfa liponowym nie zapobiegłoby temu? Jeżeli producent zaleca reaplikację co 2 h, to chyba filtry chemiczne nie powinny się rozpadać wcześniej? Zazwyczaj używa się wielu chyba po to, by wzajemnie się stabilizowały (bo jeden np. jeśli go zastosować oddzielnie może się rozpaść po kilkudziięciu minutach, ale krem ochronny ma tak skomponowaną listę składników, by inne go stabilizowały).

      Usuń
    2. Zestaw zawiera emulcold, który będzie łatwiejszym w obsłudze emulgatorem, szybko można na nim wykonać krem i mniej prawdopodobne, że się rozwarstwi. Bo tak się może dziać przy zwykłych kremach, złym HLB, złym typie chemicznym emulgatora, czasem dobór emulgatora zwykłego nie jest sprawą prostą, jeśli krem ma przeleżeć dłużej niż np. 3 tygodnie. Dlatego użyto emulcold.Niestety zawiera poliakrylan sodu i PEGi. Dzięki temu nie sprawia trudności przy tworzeniu kosmetyku takich jak zwykłe emulgatory, ale poliakrylany i pegi działają gorzej na skórę. Ja tych substancji unikam, bo wiem że moja skóra źle by na nie zareagowała. Ale Tobie niekoniecznie muszą przeszkadzać. Jeśli o moje zdanie chodzi, to ja podmieniłabym emulgator, ale zależy też ile zamierzasz przytrzymać krem. Glyceryl Stearate Citrate często jest używany w kosmetykach promieniochronnych, bo jest fotostabilny. Warto go połączyć z kwasem stearynowym, alkoholem cetylowym i dodać odrobinę (0,25-0,3%) gumy kwsantanowej, krem dłużej utrzyma konsystencję.

      Cóż, ja mam dość konsekwentne zdanie na temat filtrów chemicznych. Są mniej szkodliwe i bardziej szkodliwe, ale jednak wolę ich unikać. Nazwa filtrów chemicznych wzięła się stąd, że ulegają reakcjom chemicznym. Idąc dalej:nic w przyrodzie nie ginie, skoro pochlaniają energię, to muszą ją jakoś oddać, a skoro ulegają reakcjom chemicznym, to jest większe prawdopodobieństwo, że może powstać z tej przemiany coś niedobrego. Lepiej, jak coś odbije promieniowanie. Czyli filtry mineralne, choć i one mają swoją malą ciemną stronę, o której wspomniałam.
      Mam dobre zdanie na temat alg Nori. Może nie są pełnoprawnymi zamiennikami filtrów w podstawowym znaczeniu, ale zmniejszają wtórne skutki narażenia na UVA i zwiększają przeżywalność komórek o kilkadziesiąt procent. Brak danych na temat złych skutkow ubocznych może wynikać z mniejszej ilości badań przeprowadzonych w tym zakresie, ale przepatrzyłam ich kilka i nie spotkałam na razie nic co kazało by wzmożyć czujność. Na razie wygląda to dobrze.

      Usuń
    3. Dużo pytań, aż zgubiłam wątek :) pisałam w drugim akapicie o filtrach chemicznych w nawiązaniu do Lirene. Nie będę się rozpisywać, ale kilka składników mi w tych emulsjach nie pasuje, można znaleźć kosmetyki o lepszych składach.
      Rozumiem dlaczego BU nie chce wykonywać kosmetyków, z deklaracją SPF. Jeśli sprzedawaliby taki kosmetyk to oznacza konkretne zobowiązanie do działania preparatu i wypadałoby wysłać taką recepturę na testy, a to nie jest tanie. Jednak twierdzenie, że wykonanie w domu kosmetyku o wysokim SPF jest niemożliwe nie uważam za do końca prawdziwe. Wiele kosmetyków (wcale nie mających kosmicznie dziwnego składu) w których głównym skladnikiem jest ZnO+TiO2 posiada wysoką ochronę przy braku filtrów chemicznych. Wysoka ochrona zaczyna się od SPF30+ (oficjalnie wg UE). Taki kosmetyk możemy wykonać w domu, ale teoretycznie. Praktycznie nie możemy tego sprawdzić, bo nie mamy laboratorium w domu. I to w tym jest pies pogrzebany, możemy teoretycznie czyli szacunkowo określić pułap ochrony z dość szeerokim niestety marginesem błędu i nigdy nie będziemy wiedzieć dokładnie i na pewno jaka jest faktyczna ochrona. Osobiście jestem przekonana, że gdyby wysłać wiele kosmetyków diy na takie testy i zawierałyby wysoką zawartość filtrów mineralnych a i jeszcze substancje wspierające ochronę to okazałoby się, że SPF osiąga wysoki pułap.

      Usuń
    4. Wypunktuję, żebyś isę nie pogubiła:
      1. Jakie gotowe filtry polecasz? Zwolenniczki filtrów mineralnych polecają czesto podkłady mineralne z tlenkiem cynku na 2. lub 3. miejscu w składzie (ale z drugiej strony często czytam, że podkład czy krem bb nakłada się w takiej ilości, że filtr nie osiągnie deklarowanej ochrony) albo pudry tego typu: http://www.biochemiaurody.com/sklep/powder-bamboozinc.html To też pewnie trzeba nakłądać w klasycznej przepisowej ilości?
      2. Myślałam, że jeśli producent zaleca reaplikację co 2 h, to filtr nie powinien rozłożyć się wcześniej i że jeśli zmyję go dokładnie przed upływem 2 h i nałoże nową warstwę, to nie dojdzie do indukowania powstawania wolnych rodników przez filtry chemiczne, które się rozłożyły. Czy producent nie jest zobowiązany do przeprowadzenia dokładnych badań? Na opakowaniu jest wyraźne zalecenie: "ponawiać co 2h", myslałam, że do tego czasu można się czuć w miarę "bezpiecznie".
      3. LRP wypuściło ponadto filtr z bajkaliną o nst. składzie: SKŁADNIKI - FIL Code : C168813/1
      AQUA / WATER
      C12-15 ALKYL BENZOATE
      GLYCERIN
      BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE
      ALCOHOL DENAT.
      DIMETHICONE
      ETHYLHEXYL TRIAZONE
      DROMETRIZOLE TRISILOXANE
      BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE
      STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER
      PENTAERYTHRITYL TETRAETHYLHEXANOATE
      TITANIUM DIOXIDE [NANO] / TITANIUM DIOXIDE
      PROPYLENE GLYCOL
      DIISOPROPYL SEBACATE
      STEARYL ALCOHOL
      TALC
      TOCOPHEROL
      NYLON-12
      SYNTHETIC WAX
      ALUMINUM HYDROXIDE
      AMMONIUM ACRYLOYLDIMETHYLTAURATE/STEARETH-8 METHACRYLATE COPOLYMER
      AMMONIUM POLYACRYLDIMETHYLTAURAMIDE / AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE
      CAPRYLYL GLYCOL
      DIMETHICONE CROSSPOLYMER
      DISODIUM EDTA
      GLYCERYL ISOSTEARATE
      ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE
      PEG-8 LAURATE
      PENTYLENE GLYCOL
      PHENOXYETHANOL
      POTASSIUM CETYL PHOSPHATE
      SCUTELLARIA BAICALENSIS EXTRACT / SCUTELLARIA BAICALENSIS ROOT EXTRACT
      STEARIC ACID
      TEREPHTHALYLIDENE DICAMPHOR SULFONIC ACID
      TRIETHANOLAMINE
      XANTHAN GUM

      Mnie w sumie bardziej chodzi o ochronę ppd, nie mam skłonności do poparzeń, w sumie jestem blada (paradoks) i trochę opalenizny nie zaszkodzi.

      Usuń
    5. Mam biobazę z ecospa o takim składzie: Glyceryl stearate, Cetearyl alcohol, Sodium stearoyl lactylate Więc to chyba te składniki, o których piszesz? Konserwant FEOG z zsk.

      Usuń
    6. W sumie z konserwantami mam problem, czasami są na stronie 2 wersje kremu, jedna z, druga bez, a czasami tylko wersja bez, wsnioskuję stąd, że nie do każdego kosmetyku diy można dać konserwant? Że nie ma czegos takiego jak uniwersalny konserwant, który mogę dodać do dowolnej formulacji?

      Usuń
    7. Mam ten filtr z bajkaliną od LRP, mi się on baaaardzo nie podoba. Jest żółty, robi maskę jak tapeta jakaś. Tępy w dotyku, po sekundzie przy dłuższym rozsmarowywaniu się roluje albo wałkuje. Jeżeli uda się rozsmarować to tylko przejedziesz ręką po policzku, no masz z 50 frędzli takich jak od gumki. DO CH*** nie podobny ten filtr. Naprawde... technologia taka zaawansowana, ale żeby większość filtrów mi się tak wałkowała. No strzela ch. człowieka. A Anthelios LRP? Mogę wylać pół butelki i zero białej twarzy, nic się nie warzy. Ale znów chemiczne są be. Już nie mam ochoty wcale stosować filtrów tylko przemykać w cieniu...

      Usuń
    8. Witaj
      1. Ja właściwie nie używam gotowych filtrów, tylko samorobionych, więc nie jestem obeznana w gotowych kosmetykach bo nie zwracam na nie większej uwagi chyba, że któraś z Was o nie pyta, wtedy się im przyglądam. Kilka komentarzy niżej przyjrzałam się dwóm filtrom, możesz je przepatrzeć, składy są lepsze niż ten z LRP.
      Puder o który pytasz nie ma w pelni ujawnionego składu, zawartości procentowej więc cieżko mi konkretnie się wypowiedzieć o wysokości ochrony. Nałożenie tak dużej ilości pudru jak 2mg/cm2 byłoby niepoważne myślę, że wybrano inne kryteria. Ale niestety nie wiem czym jaką dawką się kierowano oznaczając wysokość filtra. Trzeba by zapytać BU na podstawie jakiej dawki pudru zadeklarowali tą wartość.
      2. Czas rozkładania się filtrów chemicznych nie musi być adekwatny do wytwarzania przez nie wolnych rodników. Tlenek cynku właściwie się nie rozkłada, a jednak część wolnych rodników generuje. Wolne rodniki to jedno, a osobno powinniśmy patrzeć na ochronę. Jeśli jest napisane, aby nakladać filtr co dwie godziny, to przez caly okres tych dwóch godzin filtr powinien zapewniać dekarowaną ochronę SPF. Nawet jeśli częśc filtrów rozłożyła się, to do czasu tych dwóch godzin SPF nie powinno spaść poniżej deklarowanej wartości. I pod tym względm powinniśmy się czuć powiedzmy w miarę "bezpiecznie". Ale nie oznacza to, że przez dwie godziny kosmetyk na skórze na pewno nie będzie generował wolnych rodników.
      3. Filtr zawiera obok dwutlenku tytanu filtry chemiczne, między innymi avobenzone, który jest znany z szybszego rozkładu niż inne. Dużo filtrów chemicznych, które głównie chronią przed UVB jak ETHYLHEXYL TRIAZONE, DROMETRIZOLE TRISILOXANE. Dwutlenek tytanu też lepiej chroni przed UVB. Ochrona przed UVA dużo mniejsza, więc jeśli chciałabyś się opalić to raczej nie taka proporcja.
      Moim zdaniem zły filtr, tym bardziej że to LRP więc powinni podnosić poprzeczkę a nie ją zaniżać.

      Nie zrozumiałam pytania o biobazę :)
      Generalnie nie można z pewnością o żadnym składników powiedzieć, że można go łączyć zawsze, wszędzie i ze wszytkim, bo trzeba się jednak składowi przyjrzeć. Ale fenoksyethanol można dodawać w naprawdę wielu kosmetykach, w prawie wszystkich przepisach na tym blogu, raczej nie będzie się z większością składników gryzł. Podobnie sorbinian potasu, choć on działa w kosmetykach z kwaśniejszą fazą wodną, przy wyższym pH po prostu traci dzialanie. Czasem nie pisałam o konserwancie, bo go nie dodawałam jak w przypadku olejku salicylowego czy toniku salicylowego. Taka ilość jaką robiłam nie zdąży mi się zepsuć w lodówce do momentu zużycia (kilka tygodni), nawet jeśli nie będzie miało konserwantu. Przepis, ktory sam w sobie zawiera składniki samokonserwujące się wytrzyma dłużej bez typowego konserwantu.

      Usuń
    9. No tak, wybrać filtr nie jest sprawą lekką. Zrobić też. Aż dziwne, ten filtr z LRP zawiera tyle składników konsystencjotwórczych w miejscu gdzie powinny być składniki aktywnie dzialające, że aż dziwne że chociaż konsystencji nie udało im się utrzymać. Z taką iloscią silikonów i polimerów.

      Usuń
    10. Ja chciałam użyć FEOG do twego toniku z wit. b3. Też się nada?
      A z biobaza chodzi o to, że napisałaś, że w filtrze z mazideł mogę użyć: glyceryl stereate cytrate, kwas stearynowy i alkohol cetylowy, więc to to samo co Glyceryl stearate, Cetearyl alcohol, Sodium stearoyl lactylate (czyli składniki bazy z ecospa, którą posiadam)?

      Usuń
    11. Tak, możesz użyć FEOG do toniku z witaminą B3.
      A już rozumiem. Nie to nie to samo, ale podobne. I tak, możesz zastosować ten emulgator, ale nie pracowalam z nim, więc nie jestem pewna jak wyjdzie emulsja. Zawartość fazy tłuszczowej jak podaje producent to max. 25% dla tego emulgatora wiec stosunkowo niedużo, jeśli chciałabyś zrobić krem z dużą zawartością tlenku cynku, być może przy zbyt dużej ilości tlenku krem się może wałkować, ale to przypuszczenia, bo nie znam tej biobazy. Najwyżej popróbuj jaką ilość tlenku przyjmie ten emulgator.

      Usuń
    12. A planuję jeszcze krem pod oczy (na pozbycie sie cieni) na włóknach pomarańczy: w fazie tłuszczowej masło shea, kwas alfa liponowy, wit e i może jeszcze jakiś olej, żeby rozpuścić w nim minimalną ilość kwasu a-l., góra 1-2%, faza wodna: hydrolat bławatkowy, kofeina, ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, gliceryna, może ekstrakt z wina czerwonego, bo można łączyć z z ekstraktem z ZH i miłorzębu. Tylko mam problem z hydrolatem bławatkowym- nie wiem, czy może się łączyć z pozostałymi składnikami, składa się ponoć głównie z flawonoidów, najwyżej można by zaminić go na hydrolat z zielonej herbaty lub po prostu wodę i stosować go oddzielnie od kremu jako tonik na oczy. Nie wiem też, czy można tu dodać wit. B3, ze względu na wit. C, ktora chyba występuje w ekstrakcie z zielone herbaty.
      Chciałam jeszcze zrobić masło do ciała oparte o twój przepis kremu do rąk i ciała: olej+wosk pszczeli (i wosku chyba muszę dać dużo więcej niż w przepisie, żeby miało konsystencję bardziej przypominajacą masełko), tylko w wersji z kwasem alfa-liponowym, ekstraktem z czerwonego wina (max. 0,5%, bo mam w proszku), inozytolem, który podobno działa synergistycznie z reswaratrolem zawartym w ekstrakcie z dzikiego wina, wit. b3 i b5, gliceryną i może jeszcze jakimś ekstraktem- z zielonej herbaty lub miłorzębu, a na koniec dodać olejek zapachowy z mazideł lub ecospa. Da się takie coś ukręcić?
      Oba chciałabym zakonserwowac FEOG, tzn. masło na pewno, a krem pod oczy tylko jak robię jakąś większą wersję, na wyjazd np.

      Usuń
  10. Dzieki za post o filtrach, musze ze wstydem przyznać że dopiero w tym roku otworzyłam oczy i dorosłam do ochrony przed słońcem. Za moja ignorancje teraz płace wielkimi juz zmarchami na twarzy. Fakt, że używałam słońca do woli będąc na 2 letnich wakacjach.
    Czekam z utęsknieniem na przepis, jak dotąd próbowałam cos ukręcić z cynkiem, ale ciężka sprawa z przemyceniem cynku do kremu. Ale ostatnio zrobiłam "kostkę" z masła she i masła kakaowego i cynku, i całkiem fajnie to dziala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie zawsze używałam filtrów, a do dwudziestki rzadko nawet używałam kremow do twarzy na dzień. A to prawda z przemyceniem cynku tak, żeby krem nie był tłuścidłem i dawał jeszcze inne korzyści. Spróbuję niedługo zrobić tą recepturę, ale z tlenkiem cynku niełatwo znaleźć balans pomiędzy brakiem zapychania, nie-tłustością, wprowadzeniem substancji aktywnych, dobrą ochroną a stabilnością przed fizyczym rozwarstwieniem. Pewnie nie wszystko uda się uzyskać.
      Kostka to fajna sprawa, nie rozwarstwi się :) Ile tlenku cynku dałaś do takie kostki?

      Usuń
    2. Dodałam bodajże 20 % cynku, troche bieli skore, ale nie az tak bardzo i nie na długo.

      Usuń
  11. a ja tak trochę nie na temat postu.. polecasz jakieś książki, strony, artykuły, dzięki którym można zdobyć wiedzę na temat kręcenia kosmetyków, teego jak i co łączyć, kiedy i po co? bardzo mnie to wciągnęło, a że idą wakacje i mam dostęp do uniwersyteckiej biblioteki, chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Pozycje, poniżej można poczytać, ale jest to co najwyżej książka do poczytania w wolny czas dla zrozumienia ogólnych zagadnień kosmetycznych, kosmetologicznych i dermatologicznych, choć czasem można wpaść na coś ciekawszego odnośnie łączenia substancji. Szczególnie dwie ostatnie są ciekawcze i łatwiej napisane:
      Zarys chemi kosmetycznej-Wiesław Malinka, Maria Mrukot-kosmetologia receptariusz, Chemia kosmetyków-Alicja Marzec,Chemia kosmetyków. Surowce, półprodukty, preparatyka wyrobów-A. Marzec, Kosmetologia i farmakologia skóry -Marie-Claude Martini, Dermatologia kosmetyczna-D.Draelos.
      Nie są to dokładnie tego typu książki,które byś pewnie najbardziej chciała. Wydaje mi się, że wydania książek nie zawsze nadążają za nowymi trendami czy odkryciami. Z drugiej strony nie spotkałam takiej literatury, która bezpośrenio wyłożyłaby co z czym można łączyć, jeśli mówimy o substancjach aktywnych.
      W receptariuszu powyżej znajdzie się trochę przepisów, ale mi nie odpowiadają, wszystkie lub prawie wszystkie oparte na parafinie, wazelinie i tym podobnych. Podobnie jest w recepturze farmaceutycznej, przepisy podają receptury na stworzenie podłoża+substancja aktywna, czyli nas nie za bardzo coś takiego usatysfakcjonuje. Ale czasem coś ciekawego między wierszami można się dowiedzieć, niekiedy wpadnie informacja co z czym łączyć, w jaki sposób wykonać, na co uważać. I to się może przydać.
      Istnieje wiele książek o kosmetykach domowych, ale są to pozycje, które w większości mówią jak zrobić bardzo proste kosmetyki typu masło do ciała np. na oleju, maśle shea i czymś tam. Zastosowanie połączeń często nieuzasadnione lub bardzo elementarne, więc takie książki nie wprowadzają dla mnie nic nowego. Dlatego pisanie postów tyle mi zajmuje, zazwyczaj przegrzebuję -dziesiąt różnych źródeł, sprawdzam informacje z jednego źródła czy znajduje poparcie w innym. Takie dane zbieram, potwierdzam i wychwytuję te potrzebne/interesujące czasem tydzień a jak nie mam zbyt dużo czasu to nawet dłużej.
      Z drugiej strony ludzie pracujący nad recepturą kosmetyczną nie łatwo chcą się dzielić wynikami swojej pracy na temat tego jakie połączenia substancji okazują się zgodne, najleosze, stabilne i tak dalej. To jest ich praca, ich czas i pieniądze. Ale istnieją fora zagraniczne, gdzie ludzie pracujący nad recepturą czasem dzielą się swoimi doświadczeniami lub kawałkiem wiedzy, niestety tam też nie jest to wyłożone jak kawa na ławę i trzeba trochę przegrzebać tych informacji. A potem potwierdzić w literaturze.
      Najwięcej natomiast można poczytać o wynikach badań i temat tego co z czym można połączyć na www.ncbi.nlm.nih.gov czyli National Center for Biotechnology Information. Są tam nie tylko badania ale i artykuły. W patentach też nieraz można znaleźć cenne informacje na temat tego jak współpracują substancje i czego unikać przy łączeniu.

      Usuń
    2. chemię kosmetyków i dermatologię złapałam jeszcze zanim przeczytałam odpowiedź, więc coś ustrzeliłam. dzięki!

      Usuń
  12. Dziękuję serdecznie za ten post i wszystkie cenne informacje na blogu!

    Czy mogłabyś się wypowiedzieć na temat tego filtra? (wyłącznie filtry mineralne): http://www.pharmaceris.pl/pl/ochrona-niemowlat-i-dzieci/54/bezpieczny-krem-ochronny-do-twarzy-dla-dzieci-od-chwili-narodzin-100-filtrow-mineralnych/106
    Czy może zapychać?

    Niepokoi mnie też opis producenta: "Niewielką (!) ilość kremu delikatnie rozsmarować na twarzy". Zagadnęłam ich o tą "niewielką ilość" na facebooku, ale bronili tego opisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ciężko było znaleźć pełen skład. Krem zawiera tylko filtry mineralne i generalnie wygląda na całkiem bezpieczny pod tym kątem. Nie ma filtrów chemicznych czy jakichś specjalnie szkodliwych substancji. Ale zawiera sporo substancji konsystencjotwórczych, silikonów, więc ja na swoją twarz bym go nie nałożyła, może powodować zapychanie. U mnie spowodowałby na pewno.

      Zastosowali większą ilość dwutlenku tytanu niż tlenku cynku. Moim zdaniem idealny krem powinien mieć raczej proporcję odwrotną. Dzięki temu utrzymaliby lepszą proporcję UVB/UVA. A sposobem, w którym jest więcej TiO2 niż ZnO uzyskali dużo wyższą ochronę UVB w stosunku do dużo mniejszej (proporcjonalnie) ochrony UVA, ktorej nie deklarują na kosmetyku w konkretnej wartosci, przynajmniej nie widzę. Na moje prywatne oko trochę pachnie to tak jakby za wszelką cenę chcieli dobić do wartości SPF50+ a UVA-PF zeszlo na dalszy plan szczególnie, że nie jest pod obstrzałem, bo wielu ludzi nie wie, że coś takiego jest. Tak czy inaczej 1/3 SPF musieli uzyskać i krem powinien być dość dobry, ale zapychający.
      Niewielka ilość to pojęcie bardzo względne. A jak pytałaś, to już powinni Ci podać konkret. A napisali Ci jaka to dla nich ilość ta "niewielka"? Albo dla jakiej koncentracji wykonano pomiar wartości współczynnika SPF?

      Usuń
  13. A co myślisz o skin79 mild sum lotion spf 50+?

    Oto skład: Water, Cyclopenasiloxane, Zinc Oxide, Dipropylene glycol, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, PEG-10 Dimethicone, Dimethicone, Titanium Dioxide, Niacinamide, Disteardimonium Hectorite, Portulaca Oleracea Extract, Camellia Sinensis Leaf Water, Aloe Barbadensis Leaf Water, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Tocopheryl Acetate, Poria Cocos Sclerotium Extract, Centella Asiatica Extract, Ficus Carica Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Calendula Officinalis Flower Extract, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Plant extract, Echium Plantagineum Seed Oil, Hydrogenated lecithin, Cardiospermum Halicacabum Flower/Leaf/, Vine Extract, Plant extract, Sunflower Seed Oil Unsaponifiables, Magnesium sulfate, Methicone, Silica, Aluminum hydroxide, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Caprylyl Glycol, Polyglyceryl-6 Polyricinoleate, Stearic Acid, Glyceryl caprylate, Microcrystalline Cellulose, Octyldodecanol, Adenosine, Cellulose gum, Ceramide 3, Phenoxyethanol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skład raczej nieszkodliwy dla zdrowia. Raczej, bo pomijam możliwe śladowe przenikanie filtrów mineralnych itd. Generalnie filtr jest bezpieczny, ale zawiera sporą ilość silikonów (zresztą tak jak zanalizowany kosmetyk w komentarzu powyżej). Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. Dobrze, bo silikony ułatwiają równomierne rozprowadzenie filtrów mineralnych w kosmetyku, mogą je nawet trochę stabilizować.
      Źle, bo zdecydowana większość silikonów źle działa na skórę jeśli używa się ich często. I prawie wszystkie utrudniają przenikanie substancji aktywnych wgłąb skóry, nawet po zmyciu, bo czasem wymagają użycia mocnych detergentów, żeby je usunąć, choć tego gołym okiem nie widzimy. Długoterminowo stosowane i nie domywane doprowadzają do powstawania wyprysków, czasem zmian zapalnych przy cerach skłonnych do nich i zwyczajnie złego wyglądu skóry.
      Krem jak na kosmetyk promieniochronny zawiera dość dużo ekstraktów, nawet ekstrakt z portulaki, który podejrzewa się o pozytywny wpływ na telomery więc to jest ok.
      Na twarz nie nałożyłabym kosmetyku z taką ilością silikonów, ale do ciała jest dość ok jak na kupny kosmetyk, przynajmniej nie zawiera substancji o działaniu zaburzającym układ hormonalny.

      Usuń
    2. No tak, ale przecież zawsze koreanki robią double cleanse najpierw olejem (który ma parafinę i silikony swoją drogą) :)) ale się emulguje i pewnie rozpuszcza ten makijaż czy tam filtr. Potem zwykły cleanser.

      Właśnie też mnie to interesuje, mam filtr z Avéne (Mineral lotion - 5o+ spf Trés haute protection) rypie totalnie taką glinką do twarzy, i za cho le rę nie da się go zmyć niczym. NICZYM. Dosłownie można dać łepek od szpilki i ciężko ten szajs zmyć. Olejem kokosowym, cała japa tłusta nadal czuć tępość filtru przeciwsłonecznego. Okropieństwo. Przepisowe 2,5 ml to totalna glajcha i tapeta taki tynk na twarzy. Szok. Nie znam ani jednego dobrego filtru przeciwsłonecznego.

      Usuń
    3. *mineralnego oczywiście, jak ktoś zna coś dobrego może być spf 30 kij tam, ale żeby nie wyglądało się jak zombie jakieś gdy się to nakłada. Biel absolutnie nie znika w powyższym filtrze.

      Usuń
  14. Ervish, co sądzisz o stosowaniu serów z kwasem askorbinowym pod filtry mineralne? Czy może dojść do jakichś reakcji?

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą zajść reakcje. Przede wszystkim badano czy w obecności kwasu askorbinowego nanocząsteczki tlenku cynku nie mają ułatwionej drogi przenikania, czy nie będzie on promotorem przejścia dla tlenku cynku w wersji nano. Okazuje się, że kwas askorbinowy zwiększa osadzanie tlenku cynku na powierzchni skóry w znacznym stopniu, ale nie zwiększa przenikania tlenku cynku. Kwas askorbinowy może zwiększać rozpuszczalność ZnO i dwutlenku tytanu, ale nie obserwuje się większego przenikania niż w próbach kontrolnych. Ten zwiększony depozyt cynku w obecności witaminy C wpływa na zwiększenie skuteczności promieniochronnej filtrów mineralnych.
      Ale jest i druga strona. Wartosć promieniochronna i przenikalność to jedno ale nie wiadomo jak dokladnie zachowuje się to połączenie w działaniu na żywotność komórek. Istnieje ryzyko, że taka mieszanka może zwiększać wrażliwość komórek na apoptozę.
      Dlatego nie powinniśmy łączyć w jednym preparacie tych dwoch składnikow nawet, jeśli w jakiś sposób uzgodnilibyśmy pH. Bezpieczniej oddzielić te dwie substancje w kosmetykach i stosować osobno. Odczekać 40 minut a nawet godzinę pobiędzy aplikacją serum a kremu z tlenkiem cynku czy dwutlenkiem tytanu tak, żeby kwas zdążył się wchłonąć, a pH skóry ustabilizować się. Albo stosować serum z witaminą C na wieczór a rano tlenek cynku na inne, antyoksydacyjne serum, z mniej "delikatnymi" związkami.
      Ja stosuję czasem tlenek cynku na kwas askorbinowy, ale odczekuję dłużej niż zazwwyczaj. I w ogóle częściej w lecie serum z witaminą C używam jednak na wieczór.

      Usuń
  15. Bardzo rzetelny wpis o filtrach, będę niecierpliwie czekać na kolejny - o nowych filtrach chemicznych o których wspominałaś. Chciałabym jeszcze zwrócić Twoją uwagę na dwa ekstrakty roślinne, które sklep Mazidła oferuje jako filtry UV: ekstrakt z Nori
    (w liposomach, deklarowana ochrona UVA) i ekstrakt z Róży mirtu
    (ekstrakt suchy, deklarowana ochrona UVB). Czy mogłabyś przyjrzeć się bliżej tym substancjom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dziękuję. Tak, już kilka razy pytałyście mnie o ekstrakt z nori nawet w tym poście, zobacz na moją wyżej odpowiedź z 15 czerwca godz. 21:12. W ogóle bardzo popieram wszelkie substancje w formie ekstraktów, które mają dzialanie promieniochronne, czy zwalniające apoptozę wywołaną przez UV. Jeśli chodzi o ekstrakt z róży mirtu to nie do końca jego działanie należy rozumieć jak typowy środek promieniochrony, ale hamuje śmierć komórek pod wpływem UVB i to całkiem ładnie więc jestem jak najbardziej za. Zdolność do zwiększania przeżywalności komórek ma też np. koenzym Q10 czy ekstrakt z tarczycy bajkalskiej.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję :) Zauważyłam wpis o Nori, ale chciałam jeszcze wiedzieć co myślisz o róży mirtu, ponieważ jeden z tych ekstraktów chroni bardziej przed UVA a drugi przed UVB; przy czym przez ochronę rozumiem tutaj częściową neutralizację skutków promieniowania. Wielkie dzięki za informację o tarczycy bajkalskiej. Już od jakiegoś czasu planowałam ukręcić lekki krem ochronny na dzień, teraz już wiem z czego go skomponuję :)

      Usuń
  16. Ervish dziękuję za ten wpis szczególnie że zbliża się pełnia lata :) Przyznam, trochę ze wstydem, że tkwiłam w kompletnej ignorancji jeśli chodzi o przenikanie filtrów chemicznych do organizmu jak i to, że filtry chronią głównie przed UVB... Filtr to właściwie jedyny kosmetyk na twarz jaki kupuję gotowy ale skoro planujesz akurat wrzucić jakiś przepis na krem z cynkiem to chyba się jednak skuszę na ukręcenie takiego mazidła :)
    Serdecznie pozdrawiam i podziwiam za ogrom pracy jaki wkładasz w tego bloga :)
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Natalio, spróbuję się trochę pospieszyć z tym przepisem.
      Pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
  17. http://www.paulaschoice.com/expert-advice/acne/_/Is-Mineral-Oil-Bad-For-Skin#pores

    Tutaj piszą, że wielkość cząsteczek parafiny jest zbyt duża by zatkać pory, co o tym sądzisz? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Znam ten artykuł. Twierdzenie, że cząsteczki są zbyt duże, żeby przeniknąć wgłąb porów nie jest argumentem dla nie-zapychania porów. Cząsteczki nie muszą wnikać w ich głąb, żeby to robić. Idąc tokiem rozumowania autorki artykułu: czy kwas salicylowy, który bardzo dobrze penetruje pory miałby je zapychać tylko dlatego, że wnika wgłąb nich? Przecież jest zupełnie odwrotnie.
      Nigdy specjalnie nie przejmowałam się kwestią jak bardzo parafina jest naturalna. To że pochodzi z ropy naftowej nie brzmi dobrze, ale teoretycznie mogłoby to być tylko złe skojarzenie dla dobrze działającej substancji. Nie zawsze wszystko, co jest pochodzenia naturalnego działa najlepiej na każdą skórę, a to co zsyntetyzowane, pochodzenia "nie naturalnego" zawsze złe. Często tak jest, ale to nie tym powinniśmy się kierować, bo to nie zawsze jest prawda.
      Czystość parafiny to w ogóle dziwny motyw dla mnie, a przede wszystkim to, żeby argumentować cokolwiek tym, że brano pod uwagę parafinę techniczną czyli do smarowania maszyn.
      Zacznę od plusów parafiny, bo kilka ma. Na razie bez opatrzenia komentarzem.
      Dobrze nawilża skórę - to prawda. Wygładza ją to też. Rzadko jest alergenna, dlatego często używana jest dla dzieci i u osób z uczuleniami. Nie psuje się , nie jełczeje, więc można ją długo magazynować. Jest tania w produkcji i składowaniu. Nie ulega oksydacjom tak jak oleje roślinne. Bez porównania z olejami roślinnymi bardziej odporna na temperaturę i promieniowanie UV.Jest latwiejsza w recepturowaniu kosmetykow. Ot, taka obojętna substancja, niebardzo reaktywna z czymkolwiek. I nie wnosząca nic pozytywnego do kosmetyku.

      A jak naprawdę to wygląda. Jest zbyt okluzyjna i nie przynosi żadnych korzyści skórze. Nawilża, bo utrudnia przepuszczanie substancji nie tylko ze skóry ale i do skóry. Taki mur. Nie dopuszcza do swobodnego odparowania wody i potu, utrudnia jej oddychanie. Na skórze naturalnie bytuje pewna ilość bakterii, parafina zamyka je na powierzchni skóry dając dogodne warunki dla rozwoju bakterii beztlenowych na przykład Propionibacterium acnes. Więc sama w sobie na odkażonym szkle laboratoryjnym może nie wykazać aknegenności czy komedogennosci. A w rzeczywistości, położona na żywą skórę daje takie działanie, bo jest dość specyficzna w działaniu. Wręcz obca skórze. Potwierdzono, że niemowlęta, u których używano parafiny częściej cierpiały na kandydoze (grzybice). Ciężko ją zmyć, nawet spirytus jej nie poradzi. W trakcie ciągłego używania parafiny wykonując dmakijaż często nie zmywamy jej pełnej warstwy, przez co zaaplikowany krem/serum ma utrudnioną drogę wniknięcia a substancje aktywne nie mają szansy jej spenetrować a krem prawdłowo zadziałać. Organizm nie jest zdolny jej metabolizować. Parafina przy tym nie dostarcza niczego skórze, żadnych witamin czy związków aktywnych. W połączeniu z glinką, krzemionka, tlenkiem cynku czy innymi pudrami powoduje zaczopowanie gruczołów łojowych i doprowadza do ich rozszerzenia.
      Dla nas łatwiej byłoby stworzyć jakikolwiek kosmetyk na niepsującej się parafinie. Ale nie jest to dobre dla skóry, dlatego często się męczymy ze zdolnymi do jełczenia a czasem nieodpornymi na ogrzewanie i droższymi olejami.

      Myśle, że jeszcze przez wiele lat będziemy świadkami sporu na temat parafiny. Wielu dermatologó nie ma jednego wspólnego zdania. Odkąd zaczęto się przyglądać działaniu parafiny to powstało wiele artykułów typu "Obalamy mity o komedogenności parafiny". Wiele z tych artykułów jest pisane przez osoby powiązane z proddukcją kosmetyków, które bazują na łatwej do wykorzystania w procesie technologicznym parafiny.
      Jeśli cofnęłybyśmy się kilkaset lat wstecz, nie istaniałyby kosmetyki jak dziś, oleje roślinne itd. a ja miałabym bardzo wysuszoną, czy podrapaną skórę to używałabym od czasu do czasu parafiny, żeby zatrzymać wilgoć w skórze i odizolować ją od czynników zewnętrznych. Ale dziś to nie jest dobre wyjście, bo możemy zyskać znacznie więcej pozytywnych efektów przez inne substancje bez niezdrowego "zaparzania" się skóry pod parafiną.

      Usuń
    2. Dziękuję za poświęcony czas i naprawdę doceniam wyczerpującą odpowiedź, daje mi dużo do myślenia :/ właśnie Ci "spece" z Pauli Choice nawet na ich livechatach mówią, że składniki "zawieszone" w parafinie jako bazie kremu niby przechodzą do skóry ale ja tego wyobrazić sobie również nie mogę. Muszę więcej badań przeczytać na ten temat, wgl do głowy mi nie przychodziło, że parafina może również przyspieszać starzenie. Ok zabieram się do czytania, wszystkiego dobrego i dzięki za rozjaśnienie!

      Usuń
    3. Ja przez długie lata też unikałam parafiny i kosmetyków które posiadały ją w składzie.Ostatnio jednak,kiedy moja trądzikowa skóra zaczęła szaleć a wszystkie drogie ,niby super kremy ,których próbowałam (LRP Toleriane,Avene Cicalfate Post Acte,Bioderma Sensibio Tolerance,Cetaphil) tylko zaostrzały problem,powodowały buraka i/lub wysyp ,zaryzykowałam i przez moją mamę ,która od lat mi proponowała,żeby spróbować, zaczęłam używać kremu Bambino.Efekt?Trądzik w 90% zniknął,skóra ma wreszcie ładny kolor i nareszcie wyglądam jak człowiek.A te teksty o komedogonności składników kosmetycznych to chyba już są niezbyt aktualne?Prawda?Tzn pytam,bo już chyba jakiś czas temu ktoś obalil tę tezę ,ze przeciez pierwotnie ,te testy na uszach kroliczych nijak mają sie do stanu skory czlowieka.
      ,

      Usuń
    4. Nie ma za co :) jeszcze odnośnie parafiny. Substancje z kremu przenikają w dużo niższym stopniu jeśli robione są na niej niż taki sam krem np. na oleju roślinnym. Coś przeniknie, ale sama obecność parafiny może wielokrotnie zmniejszyć ich przyswajanie.

      Wiele badań przeprowadzanych jest na myszach, świniach czy królikach. Idąc w drugą stronę, to niewiele badań od razu jest przeprowadzanych na ludziach. Skóra zwierząt i ludzi nie jest taka sama, ale sam ten fakt nie jest powodem do obalenia wszystkich badań. W sumie to czasem bardziej miarodajne jest badanie na żywym króliku, żywej skórze niż na szkle w laboratorium.
      Króliki wykorzystano do tego badania, bo u nich badane zjawiska zachodziły szybciej niż u człowieka. Te wyniki, które pojawiały się u królika w ciągu dwóch tygodni mogą zajść u człowieka nawet kilka miesięcy później. Nie wszystko co podrażnilo królicze ucho musi podrażniac skórę człowieka, bo króliki mają tam szczególnie wrażliwą skórę. Ale to nie jest podważanie badania, z tego wszystkiego zdawano sobie sprawę juz przed rozpoczęciem tego i innych testów, które pojawiały się później. Po prostu na czymś chciano ten test zrobić żeby porównać różne substancje.
      Minęło już kilkadziesiąt lat od tych badań, ale to też nie są wyniki, które stawałyby się nieprawdziwe i przeterminowywałyby się po upływie czasu. Możnaby dziś po prostu lepszym sposobem wykonać takie badania, bardziej nowocześnie i mirodajnie a mniej "łopatologicznie".

      Moim zdaniem ta lista nie przekłada się w pełni na działanie na naszej skórze, ale jednak daje jakiś obraz całości. Takie badania lepsze są niż nic. Jakiś pukt odniesienia mamy, możemy domyślać się, że substancja z wynikiem 4 może u nas dać gorsze efekty niż substancja z punktem 0, ale nie zawsze musi się to sprawdzić. Szczególnie jeśli używane są w podobnych ilościach. Ale jeśli już porównujemy witaminę E, ktorej używamy 1-2% do oleju kokosowego, to wiadomo że ta witamina nie spowoduje prawdopodobnie zapychania, bo jest to śladowa ilość.
      Wiele substancji oznaczonych jako wysokokomedogennych z tej listy potwierdza się w rzeczywistości. Ja nie znam na przykład osoby, ktorej olej kokosowy na twarz by nie zapchał.
      Nie powinniśmy się tylko i wyłącznie na tej liście opierać, bo badanie miało ograniczenia. Ale z drugiej strony coś nam ono może podpowiedzieć.

      Myślę, że dobrze że taka lista w ogóle jest (mimo, że stosować ją powinniśmy z ograniczonym zaufaniem) niż gdybyśmy zupełnie po ciemnku mieli dobierać substancje.

      Usuń
  18. Przepraszam z góry jeśli kogoś urażę ,albo się ośmieszę ,ale ja tego nigdy nie zrozumiem ,jakiś mądry ludek se coś bada ,że ja mam nałożyć na twarz 2,5 ml kremu , krem to nie żywy organizm i nie wie , czy go nałożę 2,5 ml , czy 0,5 - 1 ml , po za tym każdy z Nas ma inną skórę :) więc takie ogóły do mnie nie przemawiają :D i ja wolę w ciągu dnia ,,dokładać krem '' niż kłaść taką ilość ... tak samo , jak krem na dzień na noc , krem i na dzień i na noc ,najlepsze to jest to ,że z tej samej serii szkoda ,że jeszcze nie ma kremu na popołudnie :D:D a jak była akcja , chrupki kukurydziane bez glutenu , yyyy.... tylko kukurydza nie ma glutenu więc zamiast płacić 6 zł za chrupki wziełam te zwykłe na promocji za 1 zł , ale poważnie zastanawiam się , czemu ludzie nie mają podstawowej wiedzy ... bo rozumiem ,że ktoś nie zna składu kosmetyków ,ale to? tak samo , jak ktoś mi mówi wiesz uwielbiam białą czekoladę , no to ja wtedy zachowuję powagę , ,żeby nie wyśmiać tej osoby i mówię to poważnie , nie ma czegoś takiego bo nie ma białego kakaowca , na litość boską białą czekoladę otrzymuje się sproszkowanego mleka i innych świństw , także lepiej czasem zgrzeszyć i kupić czekoladę np 75 % kakao gorzką , jak ktoś nie lubi to jakieś oryginalną mleczną z własnych wyrobów ,ale ciemną, no ale do niektórych ludzi nie trafia ...Tak samo , jak ostatnio jest bum na kubeczki menstruacyjne ,śmiać się ? czy płakać?, oczywiście zaraz się tu na mnie znawczynie środowiska rzucą ,ale prawda jest taka ,że ja też jestem za środowiskiem i modlę się ,żeby ktoś wyprodukował takie podpaski ,żeby były bezpieczne i dla ludzi i dla środowiska , a nie że ja mam coś wkładać do wewnątrz organizmu :(Po za tym co uczą w tych szkołach się pytam ?przecież miesiączka to jest jakby pozbycie się z organizmu tego ,co niepotrzebne , bo nie doszło do zapłodnienia , czyli najgorszy syf , bakterie ,zarazki , mnie uczono ,żeby przy każdej zmianie np podpaski , podmyć się ,jak się nie da i nie ma możliwości , to dwa razy dziennie , czyli rano i wieczorem .. i teraz sobie wyobraźcie 30 stopni gorąca ,ktoś w te dni używa tamponów , czy kubeczka wszystko wewnątrz się gotuje , dramat , no ale przecież czysta jest bielizna ,miałam raz tampon nigdy więcej .. ja jednak używam waty kupionej w aptece i to mi wystarcza póki co.Nie chce komuś narzucać mojego zdania , tylko zależało mi ,żeby używać czasem rozumu ,a nie iść za tłumem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, wyrzuciłaś chyba wszystko co mogłaś z siebie :) doskonale rozumiem co miałaś na myśli. A nawet zgadzam się z Tobą, w wielu tematach, ale nie we wszystkim.

      Nie przejmuj się, nikt tutaj nie poczuje się obrażony. Sam fakt, że Dziewczyny robią kosmetyki typu "zrób to sam" (to jest tematyka tego bloga) dowodzi tego, że właśnie nie idą za tlumem, a biorą sprawy w swoje ręce. Są kreatywne i myślące. I to pomimo upaćkania połowy kuchni w trakcie robienia kosmetyków, pomimo tego, że kosmetyk nie zawiera silikonów, więc tak dobrze się nie rozsmarowuje, pomimo tego, że pięknie nie pachnie i że czasem nie wyjdzie. Twardo je robią, bo wiedzą co robią. Nawet jeśli są dopiero początkujące.

      Wyjaśnię Ci o co chodzi z tymi 2 miligramami kremu. Wyobraź, że robisz badania w laboratorium i wyznaczasz SPF kremu. Używasz cały czas jednej aparatury i tego samego kremu. Okaże się, że wynik SPF za każdym razem wychodzi Ci inny. Jesteś producentem kosmetyku i masz problem, bo co masz wpisać na opakowaniu kremu? Raz wyszło Ci SPF8 a następnym razem SPF 20. To dlatego trzeba było ustalić jakiś standard. Punkt odniesienia. Jedną dawkę, dla której wykonywane byłyby badania, inaczej nie można byłoby miarodajnie wyznaczyć SPF.

      Te 2mg/cm2 to dawka, dla której wyznaczony był SPF, dla innej ilości kremu SPF będzie inny. Oczywiście, że mało kto naklada tyle kremu na twarz. Ale to już nasz problem, producent kosmetyku jest czysty, zrobił swoje.

      O ile producenci wlaściwie prawie do woli mogą pisać na kremie, że jest nawilżający lub przeciwstarzeniowy to z SPFem sprawa już nie jest taka prosta. To jest konkretna deklaracja producenta, z której musi się wywiązać i krem nie może mieć mniejszej ochrony niż ta, którą napisał na opakowaniu.
      A tak naprawdę jak wyniko w trakcie inspekcji to rzeczywisty SPF wynosił w różnych kosmetykach +/-20%. Więc Ci, u których SPF było do 20% niższe niż napisali na opakowaniu mieli problem, musieli zmieniać recepturę lub deklarację na kosmetyku.
      Cóż. Nasze babcie też używały waty. I były zdrowe, zdrowsze pewnie niż my dziś. Żeby tylko ta wata się nie przesuwała :)

      Usuń
  19. A co myślisz o ty kremie?
    skład
    Water (Aqua), Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Glycerin, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine (Tinosorb S), Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (Tinosorb M), Cyclomethicone, Glyceryl Stearate, C-12-15 Alkyl Benzoate, Ethylhexyl Palmitate, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Alcohol, PVP/Eicosene Copolymer, Stearyl Alcohol, Chlorphenesin, Decyl Glucoside, Disodium EDTA, Magnesium Aluminium Silicate, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sorbic Acid, Tocopheryl Acetate, Tribehenin, Xanthan Gum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to typowy filtr chemiczny. Filtr Ethylhexyl Methoxycinnamate ma słabe estrogenne działalne, ale wykrywalne w niejednym badaniu, stosowany jest dla ochrony przed UVB. Rozklada się w trakcie ekspozycji na promienie słoneczne, ale nie tak szybko jak avobenzone. Natomiast tinosorb prawdopodobnie nie wykazuje działania estrogennego, przynajmniej tego nie udowodniono. Zawiera związki działające na niektórych alergennie czy podrażniająco jak PVP/Eicosene copolymer, oktokrylen czy tinosorb.
      Zawiera silikony, które są pomocne przy formułach filtrów fizycznych, przy filtrach chemicznych nie są niezbędne, pewnie chodzi tylko o konsystencję. Plus, że nie zawiera parabenów czy innych bardzo szkodliwyc konserwantów. Widziałam gorsze filtry chemiczne, gdzie znajdowało się więcej filtrów, o gorszych właściwościach, ale co cały czas filtr chemiczny. Dość zaskakujące, że nie znajduje się w nim ani tlenek cynku ani dwutlenek tytanu. Nawet w filtrach chemicznych zawsze próbuje się go gdzieś wpleść, nawet niewielką ilość, żeby zmniejszyć ilość filtrów chemicznych w przepisie. Być może nie współgrały z recepturą, albo nie chcieli uzyskać ciężkiego kremu.

      Usuń
  20. czy podczas ostrego zapalenia gardła i pojawiającej się wydzieliny można stosować masaż twarzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastrzeliłaś mnie tym pytaniem :) nie zaleca się masażow twarzy przy zapaleniu gardła. Ale szczerze mówiąc nie wiem, czy ma to konkretne uzasadnienie czy jest to tylko obiegowa informacja nie poparta dowodami.

      Usuń
  21. Witaj, mam pytanie o tonik z glukonolaktonem. Planuję go zrobić wg Twojego przepisu (ta podstawowa wersja z dodatkiem tylko mleczanu sodu), czy wodę destylowaną można w nim zastąpić hydrolatem różanym? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, nie wiem dokładnie jaką stabilność pH ma Twój tonik różany i podejrzewam, że niekoniecznie jest podana. Myślę, że hydrolat powinien być stabilny w okolicach 4-5. Poza tym nie ma specjalnych przeciwskazań, żeby połączyć te składniki, więc możesz go dodać do przepisu z glukonolaktanem utrzymując pH bliżej okolic 4.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  22. witam, czy mogłaby Pani wydać opinię na temat tego kremu (http://plantsforbeauty.pl/bezolejowa-emulsja-z-zielona-herbata-spf-30-p-176.html):

    Ingredients:
    Active Ingredients: 6 % Titanium Dioxide (micro), 6 % Zinc Oxide (micro).

    Inactive Ingredients: Aloe Barbadensis (Organic Aloe) Leaf Juice*, Vegetable Glycerin, Camellia Sinensis Leaf (Organic Green Tea)* Extract, Tocopherol (Vitamin E), Extracts of Fucus Vesiculosus (Red Algae), Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf, Eucalyptus Globulus (Eucalyptus), Euphorbia Cerifera Cera (Candelilla Wax), Origanum Vulgar (Oregano), Hydrastis Canadensis (Goldenseal), Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) and Lonicera Caprifolium (Japanese Honeysuckle), Grain Alcohol.

    Poszukuje jakiegoś kremu z ochroną przeciwsłoneczną właśnie na okres wakacyjny, do cery mieszanej. Z góry dziękuję za poświęcony czas. Pozdrawiam, Ewelina O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego on nie ma żadnych konserwantów? Alkohol na samym końcu składu? Nie wydaje mi się aby czystość mikrobiologiczna była zachowana na przyzwoitym poziomie. Plus za tubkę, bo jak słoiczek to byłby kompletny overkill, nie dość że dobre substancje stracą efektywność to jeszcze rozwój bakterii. Bardzo dziwny brak konserwantów.

      Usuń
    2. Witaj Ewelino, przepraszam, ze tak późno odpisuję, ten tydzien miałam trochę zajęty.
      Kosmetyk ciekawy, najlepszy skład jakie widziałam z tych, które podsyłały mi Czytelniczki. I to mnie trochę dziwi. Brak konserwantów może zastanawiać, ale mi dają do myślenia też inne rzeczy. Kosmetyki z filtrami UV a mineralnymi przede wszystkim są z reguły mocno olejowe, a to dlatego, żeby zapewnić dobrą przyczepność filtrów mineralnych i ich równomierne rozprowadzenie. Dla formuły kosmetyku z filtrem do dość ważne,szczególnie dla formulatorow kosmetycznych -żeby przejść testy na współczynnik SPF, ale widocznie kosmetyk na żelu aloesowym te testy przeszedł. Dlatego tak często filtry mineralne lączy się z silikonami. Mało kto decyduje się na bazolejowe kosmetyki przeciwłoneczne obawiając się, że formula nie spełni wymagań długotrwałej przyczepności i to po przeleżeniu 1-2 lat w sklepie. Nawet tam nie widzę gumy ksantanowej czy carbomeru. Co prawda jest tam wosk Candelila (czyli tluszcz), ktory prawdopodobnie jest w formie podstawowej (nie zsyntetyzowanej PEGami jak to się robi z olejami, żeby nadać im rozpuszczalność w wodzie) bo nie jest to zaznaczone w opisie składu. A nie widzę w skladzie nic na pierwszy rzut oka, co pomogłoby rozpuścic wosk w formule wodnej. To jest zastanawiające. Ciekawa jestem w jakim kraju produkowany jest kosmetyk.
      Brak jakichkolwiek typowych konserwantów, rzeczywiście zastanawia, ale najwyraźniej udało się osiągnąć odpowiednie własności za pomocą ekstraktu z rozmarynu, oregano, drzewa herbacianego i tą szczyptą alkoholu w połączeniu z opakowaniem, które nie dopuszcza do kontaktu z palcem i bakteriami na nim. Ekstrakty np. z oregano i rozmarynu, podobnie jak z tymianku mają duże własności antybakteryjne, być może wystarczające do zakonserwowania kosmetyku. Kosmetyk drogi, ale skład jest bardzo dobry i jeśli spełnia normy podstawowe co do UVA i minimalnej przyczepności to jest to dobra rzecz, choć taka forma zastanawia. Ale najwyraźniej te normy musial spełnić, skoro znajduje się w sprzedaży. Ciekawe, czy producent pisze na opakowaniu co jaki czas należy nakładać nową dawkę, w jakiej ilości i czy jest oznacczenie UVA w kółku/gwiazdki.

      Usuń
  23. I jeszcze mogłabym prosić o opinie na temat tego kremu https://www.ekodrogeria.pl/ochrona-uvmroz-/423-alphanova-bio-ekologiczny-krem-przeciwsloneczny-filtr-spf50-50-ml-3760075070649.html Skład:Aqua, Dicaprylyl Carbonate, Titanium Dioxide, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Coconut Alkanes, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Stearic Acid, Polyhydroxystearic Acid, Aluminium Hydroxide, Calophyllum Inophyllum Seed Oil*, Magnesium Sulfate, Sodium Chloride, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis Leaf Powder* Parfum, Sodium Levulinate, Glyceryl Caprylate, Alumina, Coco-Caprylate/Caprate, Sodium Anisate, Linalool, Limonene, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate. Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!! Pozdrawiam, Ewelina O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krem nie ma filtrów chemicznych i to duży plus. Oparty jest na dwutlenku tytanu bez domieszki tlenku cynku, trochę szkoda bo za tym idzie to, że ma znacznie słabszą ochronę UVA, ale producent osiągnął chyba minimalną zalecaną przez UE. Normalnie powątpiewałabym, że pozwolił na to sam dwutlenek tytanu, ale kto wie. Krem zawiera dość sporą ilość emulgatorów i emolientów, które mogą zapychać pory, na twarz ja bym go nie używała przez dłuższy okres. Zawiera co najwyżej szczyptę antyoksydantów, która na pewno nie wystarcza do ochrony przed wolymi rodnikami generowanymi pod wpływem UV. Skład kremu nie jest szkodliwy i nawet na tle innych drogeryjnych jest powiedzmy w miarę, ale ten wyżej (pomijając nasze wątpliwości) wydaje się lepszy.

      Usuń
  24. Hej Ervish, co sądzisz o kosmetykach opakowanych w słoiczki? Szczególnie własnoręcznie robionych. Są dwie sprzeczne ze sobą szkoły:

    1. Paula's Choice:

    http://www.paulaschoice.com/expert-advice/skin-care-basics/_/jar-packaging

    https://www.facebook.com/notes/paulas-choice/4-things-you-need-to-know-about-jar-packaging/10152013818709004/

    2. http://skinandtonics.com/debunking-skin-care-myths-interview-cosmetic-chemist-perry-romanowski/

    Tutaj naukowiec wypowiada się, że te dobroczynne składniki się nie marnują tylko oksyduje się wierzchnia warstewka kremu. I komu wierzyć? :I Dla bezpieczeństwa lepiej robić kosmetyki w pompkach airless. Tylko na razie nie wiem jak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Sprzeczności pomiędzy badaczami były i będą zawsze i to w każdej dziedzinie, więc nie ma się czym przejmować, trzeba tylko rozsądnie podchodzić do każdej informacji i wyrabiać sobie własne zdanie. Na ten chaos informacyjny już nic nie poradzimy, czasami niekórzy piszą artykuły tylko dla sensacji.
      Pan Romanowski podchodzi tak lekceważąco, że wręcz niepoważnie do wielu kwestii, nie tylko opakowań kosmetykow. Dla mnie to taka trochę marionetka systemu. Jak się wypowiada w tym wywiadzie, to dla niego nic nie jest problemem: wazelina, aluminium, parabeny, triclosan, glikol propylenowy, silikony. A nawet zaznacza, że dla niego najlepszymi składnikami jest wazelina, dimetikon - to, co zazwyczaj jest najłatwiejsze i najtańsze przy formułowaniu kosmetyków-nie trzeba się napocić przy zapewnieniu stabilności naturalnych skladników (olej roślinny po czasie się psuje, wazelina czy silikony nie, można je podgrzewać itd.). Generalnie wszystkie te związki, które powodują problemy na skórze tradzikowej, dojrzałej - są dla niego w porządku.
      Ale mieliśmy o opakowaniach mówić. Krem w opakowaniu airless zawsze będzie bardziej aktywny i lepiej chroni związki w nim. Gotowe kremy kupne, które pakowane są w słoiczki muszą zawierać sluszą dawkę konserwantów, aby przeszły testy, wiele z nich może ich zawierać mniej, jeśli są w opakowaniach airless lub tubce. Ale sprawa konserwacji to jedno, drugie to aktywność związków. Drugą sprawą jest utlenianie. Krem w sloiczku, ZACZYNA się psuć od wierzchniej utlenionej warstwy, a nie jak pan się wypowiada "utlenia się tylko we wierzchniej warstwie". Krem nabieramy palcem, naruszamy strukturę wierzchnią i przyspieszamy proces oksydacji kolejnych warstw. Ale przesadą jest to, co pisali w pauli, że jakoby już pierwsze otwarcie kremu nie wiadomo jak psuło kosmetyk. W tracie produkcji kosmetyku w fabryce związki jak i sam krem mają dużo dłuższy kontakt z powietrzem niż chwilowe otwarcie przez nas kremu. Jeśli nie jest to kosmetk np. z witaminą C a z trochę stabilniejszym składnikami to pierwsze dwa, trzy tygodnie nie masz się co martwic, szczególnie jeśli trzymasz krem w lodówce. W przypadku delikatnych związków jak kwas askorbinowy, to rzeczywiście każde otwarcie słoika może widocznie wpływać na zmniejszenie aktywności substancji.
      Zawsze robię krótkoterminowe kosmetyki. A nie chodzi mi nawet o to, że nie chcę konserwować kosmetyków, bo można to zrobić naturalnymi składnikami ale właśnie o aktywność składnikow.
      Czego nie wiesz jak?
      :)

      Usuń
  25. Ervish, będę bardzo wdzięczna za odpowiedź - na Twoim blogu przeczytałam o likwidacji blizn przerostowych za pomocą kwasu salicylowego 2% z hydrożelem. Mój Tata ma taką bliznę po operacji serca (dokładnie jak na zdjęciach w Twoim artykule) i chciałabym mu pomóc - często chodzi na basen i się wstydzi. Sama kręcę kosmetyki, ale tylko z gotowych zestawów - czy myślisz, że tonik z Biochemii Urody z 2% kwasu salicylowego zadziałałby tak samo dobrze na tę bliznę jak kwas z hydrożelem? Bardzo proszę, daj znać! A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Sam tonik na pewno nie da takich rezultatów. Przede wszystkim na ranę nakładano opatrunek hydrożelowy, coś jaktu i jeśli chcesz osiągnąć takie rezultaty, to musiałabyś nakładać hydrożel, on wzmacnia działanie kwasu salicylowego. Nie jest drogi kupisz go do 10 zł. Tylko uciążliwe może być jego przyklejanie, nie wiem czy Twój Tata się zgodzi na obklejanie się :)
      Kwas salicylowy naturalnie jest tłuszczolubny, w wersji wodnej może mieć mniejszą przyswajalność. Z drugiej strony występuje w tym toniku spirytus i emulgator na PEGach, co na twarzy może wywołać mikropęknięcia po dłuższym czasie stosowania, ale za to uwolni trochę bardziej drogę kwasowi salicylowemu. Nie wiem, trochę chyba powątpiewam czy ta formula tak dobrze zadziała na bliznę, kwas salicylowy najlepiej działa w formie maści jeśli stosowany jest samodzielnie. Ale tutaj radzę połączyć kwas salicylowy właśnie z hydrożelem, więc możesz spróbować z tym tonikiem, choć w badaniu była inna formuła. Może akurat się sprawdzi.

      Usuń
    2. link do przykladowego zdjęcia opatrunku tu

      Usuń
    3. Ervish, serdecznie Ci dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź! Niestety, nie do końca zrozumiałam, co masz na myśli - czy zalecasz przetarcie blizny tonikiem z BU, a na to opatrunek hydrożelowy?

      Poza tym obawiam się, że - tak jak piszesz - Tata nie będzie się regularnie obklejał hydrożelem:/ A regularności potrzeba, by miało to jakiś sens. (Nie mieszkam z rodzicami, więc sama tego nie dopilnuję;). Po przeczytaniu Twojego komentarza znalazłam produkt, który może mogłyby samodzielnie lepiej zadziałać. Będę bardzo wdzięczna, jeśli napiszesz mi, co o nim sądzisz:
      - Saliderm Gel - 10% kwasu salicylowego w żelu
      (http://www.aptekainternetowa.co/index.php/dorosli/leki-bez-recepty/saliderm-gel-zel-0-1-g-1g-x-30g.html)

      Poza tym są też maści typu kwas salicylowy + mocznik.

      Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź.

      Usuń
    4. Przepraszam, zapomniałam jeszcze o tym produkcie - tutaj jest 5% kwasu salicylowego w oleju rycynowym: Salicylol
      https://www.doz.pl/apteka/p5814-Salicylol_5_plyn_do_stosowania_na_skore_100_g

      Usuń
  26. Witam. Mam zamiar ukręcić sobie pierwszy raz olejek do opalania. Co myślisz o takim składzie:

    40 ml oleju z orzecha włoskiego
    20 ml olej z pestek malin
    10 ml oleju z pestek śliwek
    5 ml maceratu z marchwi
    Kilka kropel witaminy E
    Kilka kropel wyciągu z aloesu 10-krotnie zatężonego

    Jest ok :) ? Czegoś więcej, czegoś mniej :) ? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, jak najbardziej możesz sobie taki olejek ukręcić, ale nie da Ci on wysokiej ochrony SPF. Warto tutaj dodać tlenku cynku, żeby podnieść ochronę. Czasem na niektórych blogach można spotkać szacunki, które dodają SPFy różnych olejów np. olej z orzecha włoskiego daje SPF 3 a olej z malin minimum SPF 28 więc wynikowe SPF niektórzy szacują na SPF 31, a to jest zupełnie błędne. Nie będę się rozpisywać dlaczego, bo to wymaga wytłumaczenia i niedługo poruszę ten temat we wpisie.
      Co do samej receptury to jest w porządku, jednak ekstrakt z aloesu jest rozpuszczalny w wodzie i jeśli go dodasz do tego olejku, to kropelki będą Ci pływać na dnie. Być może to nie problem, ale drugą sprawą jest to, że jeśli wprowadzisz fazę wodną (czyli wyciąg z aloesu) to kosmetyk może Ci się psuć tak jak zwykła emulsja (która jest bez konserwantów), więc myślę że lepiej aloesu już nie dodawać i zrobić formę czysto tluszczową kosmetyku. Chyba, że masz jakąś zmodyfikowaną formę olejową aloesu.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  27. Hejka Ervish , czy będzie jakieś mazidełko np serum z liposomami ,albo ceramidami? kurde trochę się w tym gubię bo :
    1 humekant kwas hialuronowy + serum / krem/ olej bo wiem że kwas musi być połączony z czymś żeby działał.
    no ok ale , skąd mam wiedzieć jaki składnik ma mi nawilżyć cerę , nawodnić cerę i zatrzymać wodę w naskórku yyyy... wiem ,że gliceyna ,jak i parafina mi nie służą :( Jedyny krem który nawilżył mi cerę od rana do wieczora w połączeniu z kwasem hialuronowym hada labo czerwone opakowanie to był ten krem http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,69370,za-perfect-solution-restoring-collagen-cream.html niestety z różnych przyczyn nie mogę go kupić ,ale gdzie szukać kremów albo jakiego który by miał taki skład ? albo zbliżony ? albo czego używać do nawilżania nawadniania i zabezpieczenia skóry przed utratą wody , bo mój problem jest taki ,że jak nie nawilżę skóry to jest przesuszona i mam takie czerwone plamki nie pryszcze tylko jakby skóra odwodniona teraz i tak jest dużo lepiej bo stosuje codziennie kwas hialuronowy + coś tam , i maski np z acerolą i składnikiem EFG , nie wiem co mam już robić moja cera też jest podatna na zapychanie ,ale u mnie dokładne oczyszczanie skóry daje ogromne rezultaty w tym zakresie , dla mnie olejki albo krem make me bio różany to dla mnie jest za mało :( a na składach się nie znam :( a chciałabym mojej skórze dać wszystko co trzeba , tylko co :(szczerze to mam już tego dosyć , chciałabym mieć już kompleksową pielęgnację i dostarczać skórze co trzeba ,ale mnie to powoli przerasta:( jeszcze mi pasował krem z sanoflore krem odżywczy ,ale nie mogę go nigdzie dostać , krem z firmy AA do sery wrażliwej stara wersja ok ale co z tego jak skład zmienili a podobnego już znaleźć nie mogłam i tak w kółko :( a jeśli chodzi o kosmetyki dr.Hauski też mi pasował krem ,ale co z tego jak skład zmienili wściec się można :( miód mi też pasuje w kosmetykach ale to jest odżywcze a mi chodzi o pożądne nawilżenie i zatzymanie wody w naskórku przepraszam ,że powtarzam się ale jest poźno i tego nie ogarniam :(

    OdpowiedzUsuń
  28. 1. A co sadzisz o tym filtrze? http://www.laroche-posay.pl/produkty-do-zabiegów-pielęgnacyjnych/Anthelios/Anthelios-XL-SPF-50-Fluid-do-twarzy-p4164.aspx
    2. Czy to prawda ze nie powinno sie pudrowac filtrow, bo przestaja odbijac uv jak "lusterko"? Ja pudruje ten z lrp skrobia ryzowa, czy to dobry wybor? Wchodzi ona w jakas reakcje?
    3. Jakie serum z jakimi antyoksydanrami polecasz pod filtr? Ja do tej pory uzywalam tego http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,77342,liq-cc-serum-light-15-vitamin-c-boost-serum-rozswietlajace-z-witamina-c.html ale przeczytalam pare komentarzy wyzej ze witamina C jest niedobra, co w takim razie?
    Z gory dzieki

    OdpowiedzUsuń
  29. Właśnie, z tym dawkowaniem kosmetyku to często nie wiadomo w końcu jak to właściwie robić, pułapka straszna.

    OdpowiedzUsuń
  30. Maibo ten filtr z pierwszego linku to taki sobie, przynajmniej według mnie

    OdpowiedzUsuń
  31. Najlepsza woda? Woda z kranu! Warto stosować filtry z Piję wodę z kranu, a wszystko, dzięki www.filtry.pomorze.pl"!

    OdpowiedzUsuń
  32. Cześć. Czy mogłabyś spojrzeć na skład tego kremu spf 50? Można stosować czy raczej nie polecasz?
    Aqua, Cocos Nucifera Butter, Titanium Dioxide (nano) and Aluminia and Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglycerides, Glyceryl Monostearate, Glycerin, Mangifera Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Triticum Vulgare Oil, Octocrylene, Butyl Methoxydibenzoylmethane, D-panthenol, Allantoin, Xanthan Gum, Parfum , Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol

    OdpowiedzUsuń
  33. bardzo przydatny wpis, ja zazwyczaj smaruję się kremem dopiero po ok pół godziny przebywania na słońcu. szczególnie uważnie smaruję przebarwienia i blizny. teraz mam serię sun care flsoleku ale nie sprawdzałam jak wypada pod kątem składu

    OdpowiedzUsuń
  34. Wartościowy artykuł, dużo przydatnych informacji można tutaj znaleźć

    OdpowiedzUsuń